piątek, 26 września 2014

Rozdział 6.

-Ma pani zerwane więzadła krzyżowe przednie i naderwany mięsień dwugłowy - wypłynęło z ust lekarza - wie pani, że podczas ciąży trzeba zrezygnować z piłki nożnej? Rozumiem, że to może być trudne, bo to pani praca, ale można do tego wrócić - posłał mi uśmiech - dlatego, i dla pani, i dla dziecka będzie lepiej jak zrezygnuje pani jak na razie z pracy. Zaraz przyjdzie doktor Hans-Wilhelm Müller-Wohlfahrt i wszystko Pani wytłumaczy.
-Przepraszam, o czym pan mówi? Jakiego dziecka? - zdziwiłam się.
-To już wiemy, dlaczego pani grała - uśmiechnął się - Jest pani w 10 tygodniu ciąży. Nie zauważyła pani nic? No faktycznie, to dosyć dziwne, że ma pani płaski brzuch.
-No w sumie, to nie. Miesiączka mi się spóźniała, ale już tak miałam i lekarz powiedział, że to przez wysiłek.
-Nie miała pani jakichś dziwnych smaków do jedzenia? Nie wymiotowała pani?
-Co do smaków, to jestem przyzwyczajona, że zjem mieszaninę czegoś, co inni nie zjedzą. I nie miałam.
-Oczywiście nie wszystkie ciężarne kobiety je mają, więc proszę się nie martwić. Gratuluję pani oraz pani partnerowi. Z nogą proszę się stawić za jakiś czas. Przejdzie pani operacje na nogę, ale niech się pani nie martwi, nic się dziecku nie stanie. To już wszystko, może pani wrócić spokojnie do domu. Na korytarzu czeka na panią mężczyzna i kobieta.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia - wysiliłam się na uśmiech.
-Do widzenia. A przepraszam, jeszcze doktor Bayernu przyjdzie, proszę poczekać.
    Tak jak powiedział, za kilka minut zjawił się w gabinecie dobrze znany mi lekarz.
-Witaj Natalia.
-Dzień dobry.
-Nie mam dobrych wieści. Doktor pewnie Ci wyjaśnił, ale powiem teraz ja. Masz zerwane więzadło krzyżowe przednie, boczne strzałkowe i kompleks tylno-boczny stawu kolanowego, z naruszeniem więzadła krzyżowego tylnego. Jednym słowem koszmar. Bardzo mi przykro. Pewnie już słyszałaś o tej kontuzji. Taką samą miał Alessandro Del Piero. Tylko on miał to ostatnie naciągnięte, a nie zerwane. Jeżeli Ci to pomoże, to możemy się z nim skontaktować.
    Jeszcze chwilę z nim porozmawiałam. Byłam w szoku. Nadal czułam przeszywający ból. Miałam wrażenie, że zastrzyki nic nie dają. Młody lekarz otworzył mi drzwi. Wyszłam z gabinetu lekarskiego. Na korytarzu zobaczyłam Mario i Paulinę. Kiedy mnie zobaczyli, podnieśli się i do mnie podeszli. Pomogli mi wsiąść do samochodu Niemca. W domu odpowiedziałam im o tym, co powiedział mi lekarz.
-Wrócisz szybko, zobaczysz. Ponosisz gips z jakieś trzy tygodnie i nawet się nie obejrzysz kiedy będziesz biegać po boisku - uśmiechnął się Mario.
-Nie wrócę tak szybko do piłki - odparłam.
-No co Ty, na pewno - trzymał się swojego.
-Jestem w ciąży - odparłam.
-Co? - zdziwili się.
-W 10. tygodniu. - przytuliłam się do Pauliny.
-Jak to? - zapytała.
-Na Sycylii w przedostatni dzień.
-Marco się ucieszy - stwierdził piłkarz - bo to Marco, prawda?
-Nie, wiesz? Spotkałam kogoś we Włoszech.. No oczywiście, że ta lama.
-Patrz, już ma humorki - zaśmiał się.
-Kretyn - zawtórowałam mu.
-I tak mnie kochasz. Jedziesz do niego?
-Chciałabym jutro.
-To zadzwoń do niego, bo mało na zawał nie zejdzie - zaśmialiśmy się.
    Wybrałam numer Reusa i przyłożyłam telefon do ucha. Od razu odebrał, zawalając mnie pytaniami.
-Kochanie, martwiłem się. Nic Ci nie jest? Dobrze się czujesz? Jak noga? Jesteś w domu? Mogę przyjechać jeśli chcesz, nawet zaraz.
-Marco, spokojnie. Zerwane więzadła i naderwany mięsień dwugłowy, ale dokładniej opowiem Ci później. Marco ja jestem... Jestem już w domu - rozmyśliłam się - mogę jutro przyjechać?
-Oczywiście, ale dasz sobie radę? Może po Ciebie przyjechać do Monachium?
-Wystarczy jak mnie odbierzesz z lotniska - zaśmiałam się.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Mario mi zabukował właśnie bilet na jutro, na 9:00. Kretyn. Tylko on też będzie musiał wstać wcześniej - zaśmiałam się słysząc jęk Götzego - dziękuję za bramkę, bo to serduszko było do mnie, tak?
-Oczywiście. Tylko do Ciebie. Twoje serduszko też do mnie?
-Mhm, patrzyłam na mecz przed wyjściem.
-Kochanie, może idź spać?
-Chyba pójdę. Kocham Cię.
-Też Cię kocham. Dobranoc.
    Odłożyłam telefon na kanapę. Paulina i Mario już robili sobie ze mnie jaja.
-Może idź już na górę, żebyś doszła do jutra - śmiał się Götze.
-Ty też lepiej wracaj do domu, chcę Cię tu widzieć o 7:00 - odgryzłam się.
-Jutro mam wolne, a muszę wcześnie wstać - marudził.
    Wchodziłam po schodach, kiedy jedna z kul wypadła mi z ręki i spadła na podłogę, robiąc przy tym dużo hałasu. Moi przyjaciele zjawili się od razu przy niej.
-Nic mi nie jest, ale podaj mi ktoś kulę - zaśmiałam się.
-Mogłem ją zanieść.
-No, mogłeś mnie zanieść - odpowiedziałam.
    Weszłam do pokoju. Zabrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i z trudnością do niej weszłam. Wykąpana wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Budzik zadzwonił o 6:30. Niechętnie podniosłam się z łóżka. O kulach wyszłam się odświeżyć. Ubrana i pomalowana wróciłam, aby się spakować. Planowałam zostać na dłużej w Dortmundzie.
Spakowałam dużą walizkę i zaczynałam się martwić, jak powiedzieć Reusowi o ciąży. Z dołu słyszałam wesoły głos Mario. Wszedł do pokoju i dostałam buziaka w policzek. Złapał za rączkę walizki i uchwyt mojej torebki po czym zniósł je na dół. Zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Niemiec robił w niej śniadanie. Na talerz nakładał kanapki z pomidorem i postawił je na stole. Nalał soku pomarańczowego do szklanki i również położył ją przede mną. Podziękowałam i zjadłam jedną kanapkę, a Götze resztę. W futrynie drzwi pojawiła się zaspana Paulina. Pożegnałam się z nią, a Mario obiecał, że będzie pilnował Deme. Wyszliśmy z domu. Drzwi do auta otworzył mi mężczyzna, a nastepnie je zamknął. Zawodowolona usiadłam wygodnie w fotelu. Na lotnisku znaleźliśmy się godzinę przed wylotem. Ruszyłam do odprawy. Piłkarz pomógł mi z walizką oraz torbą, pocałował mnie w policzek i pożegnał się ze mną. Wcześniej kazał dać znać, że dotarłam. Do samolotu jakoś doszłam. Było ciężko, ale dałam radę. Miałam miejsce obok młodego mężczyzny, który kiedy tylko mnie zobaczył od razu zdjął z fotela swojego laptopa, abym mogła usiąść. Samolot wystartował, a parę minut po tym podeszła do mnie dziewczynka. Na oko miała jakieś 8 lat.
-Dzień dobry - nieśmiało zaczęła - czy mogę panią prosić o autograf i zdjęcie?
-Hej, jasne - uśmiechnęłam się do niej.
    Podała mi notesik. Spytałam ją o imię, a kiedy mi odpowiedziała, napisałam na kartce 'Dla kochanej Nicole - Natalia Miller ♥ '. Oddałam jej zeszycik, a ona z uśmiechem podała go mężczyźnie. Wnioskuję, że był on jej tatą. Stanęła obok mnie, aby sobie zrobić zdjęcie. Posadziłam ja na swoich kolanach i obie uśmiechnęłyśmy się do aparatu. Na koniec dostałam całusa w policzek. Miałam go przekazać Marco. Zaśmiałam się i obiecałam, że przekażę buziaka. Zapytała jeszcze o nogę i wróciła zadowolona do opiekuna.
Na miejscu byłam o 10:00. Wyszłam niezdarnie z samolotu i ruszyłam po odbiór walizki. Na lotnisku czekał już mój chłopak. Gdy mnie ujrzał, szybkim krokiem ruszył w moją stronę, a nawet nie krokiem, ponieważ on biegł. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
Podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Postawił mnie delikatnie na ziemi i podał kule. Złapał za bagaż oraz torebkę i ruszyliśmy do auta. Otworzył mi drzwi do pojazdu i pomógł do niego wsiąść, a następnie je zamknął. Włożył moje rzeczy do bagażnika i zajął miejsce za kierownicą. W czasie drogi napisałam sms-a do Götzego, że już wylądowałam. Pod domem blondyna byliśmy już po dziesięciu minutach. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do drzwi. Marco kazał mi od razu usiąść na kanapie. Weszłam do salonu i usiadłam na sofie. Po chwili Niemiec zszedł po schodach i usiadł obok mnie.
-Kocham Cię - pocałowałam go - muszę Ci coś powiedzieć.
-Kocham Cię najbardziej na świecie.
-Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
-Najlepiej od początku - zaśmiał się.
-Pamiętasz Sycylię?
-Oczywiście.
-A tą noc?
-No jasne.
-Bo ja... Marco ja... Będziesz tatą - rozpłakałam się.
    Niemiec podniósł mój podbródek i popatrzył mi w oczy. Nic nie mówiąc, wytarł kciukiem moje łzy. Pocałował mnie w głowę i przytulił do siebie.
-Nie wiedziałem, że tak szybko będziemy mieli dziecko. Teraz to się musisz zgodzić i do mnie wprowadzić - odparł - wiem, że będzie Ci ciężko z piłką, ale coś wymyślimy, prawda - położył dłonie na moim brzuchu.
    Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
-10. tydzień - odpowiedziałam.
-Kocham Was. Będziesz grał w piłkę jak tatuś i mamusia.
    Skierował te słowa do mojego brzucha, a następnie mnie pocałował. Dałam mu buziaka w policzek i przekazałam, że jest on od jego małej fanki.
-A skąd wiesz, że to będzie synek? - zaśmiałam się.
-Wiem kogo zrobiłem - zaciął się - głupio to zabrzmiało, ale wiesz o co chodzi.
-Bardzo głupio.
-Przepraszam - pocałował mnie - wybaczysz mi.
-Zobaczymy - wytknęłam mu język.
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
-Zawróciłaś mi w głowie od razu, kiedy Cię zobaczyłem. Jak się poznaliśmy, to Mario chciał mnie zamknąć w pokoju, bo ciągle o Ciebie pytałem - zaśmiał się.
-Jesteś najlepszy - cmoknęłam go w usta.
    Wtuliłam się w jego ciało i zadowolona przymknęłam oczy. W jego objęciach czułam się bezpiecznie. Był ukojeniem wszystkich moich nerwów. Mam cudownego chłopaka i niedługo będziemy mieli dziecko. Rozmowa zeszła na plany na przyszłość. Oglądaliśmy jakiś film. Kiedy zamknęłam oczy było niesamowicie przyjemnie.

*Marco*
    Natalia zasnęła w czasie filmu, więc wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem Natkę na łóżku i przykryłem kocem. Zszedłem do kuchni i zrobiłem sobie coś do jedzenia. Usiadłem z kanapkami przy stole i nalałem do szklanki soku. Już za kilka miesięcy zostaniemy rodzicami. W sumie, to już nimi jesteśmy. Już niedługo będzie nas troje. Za kilka dni jedziemy do Monachium po rzeczy Natalii. Chcę aby ze mną zamieszkała, a teraz jest to możliwe. Rozmawialiśmy z Mario i Pauliną. Kiedy Götze się dowiedział o tym, że moja dziewczyna tutaj zostaje, od razu spytał Deme, czy ta z nim zamieszka. Polki stwierdziły, że sprzedadzą dom i podzielą się pieniędzmi. Nie będzie on im już potrzebny. Chciałbym w tym momencie iść i już kupić rzeczy dla naszego maluszka. Już nawet wiem, gdzie zrobimy mu pokój. Sam nie mogłem w to uwierzyć. Dopiero się dowiedziałem, że zostanę ojcem, do narodzin zostało kilka miesięcy, a ja już myślę o pokoiku dla dziecka. Pokręciłem głową z uśmiechem na ustach. Zjadłem i posprzątałem po sobie. Udałem się do sypialni i położyłem się obok ukochanej na łóżku. Przytuliłem ją do siebie, a ona położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Jestem szczęściarzem, że mam Natalię przy sobie. Wiem, że to ona jest tą jedyną.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

I co myślicie o tym czymś wyżej?
Wszystkie blogi staram się nadrabiać jak najszybciej. Mam je zapisane, ale ze względu na to, ze doba jest dla mnie za krótka, brakuje mi czasu ;/
Pozdrawiam :)

piątek, 19 września 2014

Rozdział 5.

    Odkąd jesteśmy z Marco razem, minęło parę miesięcy. Codziennie ze sobą rozmawiamy, a jeśli nam się uda, to spotykamy. Wybierałam się właśnie na trening. Próbowałam nie utykać, lecz średnio mi to wychodziło. Otóż kilka dni temu na treningu sfaulowała mnie koleżanka. Od tamtej pory boli mnie udo i prawa łydka, która mi spuchła. Wiem, ze powinnam odpocząć, ale taki mam już charakter. Z torbą na ramieniu wyszłam z domu i skierowałam się do auta. Usiadłam na miejscu pasażera. Obok mnie siedziała Paulina, która prowadziła auto. Po kilku minutach dojechałyśmy do ośrodka treningowego. Wysiadłyśmy z pojazdu i ruszyłyśmy do szatni. Zasyczałam z bólu, kiedy Deme uderzyła mnie drzwiami w bolącą nogę. Z grymasem wypisanym na twarzy weszłam do środka i przebrałam się w strój. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i udałam się na boisko. Trener siedział na ławce. Zaczęłam się rozgrzewać. Po chwili dołączyła do mnie reszta zawodniczek. Kilka minut później robiłyśmy okrążenia wokół boiska, a następnie wykonywałyśmy różne ćwiczenia. Trening zakończyłyśmy krótką grą. Schodząc do szatni złapał mnie trener.
-Natalia, jak noga? Dasz radę grać?
-Dobrze - skłamałam - dam z siebie wszystko.
-Na pewno? Widziałem, że nie mogłaś dobiec do piłki. Boli Cię?
-Nie.
-Maszeruj do sztabu medycznego. Na pewno dasz radę zagrać?
-Tak. Czuje, że jutro coś strzelę - zaśmiałam się.
-Jak co mecz. Uciekłaś w klasyfikacji strzelców. Ten sezon zaczyna się jeszcze lepiej, niż poprzedni, a wiemy jaki był ostatni. Dobrze, leć do lekarzy.
-Tak jest - zasalutowałam mu.
    Ruszyłam do szatni. Weszłam pod prysznic, przebrałam się i skierowałam się do sztabu medycznego. Obejrzeli moją nogę, dali jakieś maści i nakleili mi plastry energetyczne na nogę. Jeśli ból nie ustanie, jutro rano dostanę zastrzyk. Liga jest jeszcze silniejsza, niż w poprzednim sezonie. Doszły mocne drużyny. Po około godzinie podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Paulina już dawno pojechała. Do domu miałam wrócić z Mario, który trening skończył jakieś niecałe dziesięć minut temu. Stałam na parkingu i czekałam na przyjaciela. Ujrzałam Thomasa i Javiera. Podeszli i się przywitali. Porozmawialiśmy chwilę i doszli Götze, Alcântara oraz Alaba. dołączając się do rozmowy.
-Śliczna, dasz się zaprosić do kina? - usłyszałam Davida.
-Do kogo to mówisz? - zaczęłam się rozglądać, a piłkarze się zaśmiali.
-Stary, ona ma chłopaka - przypomniał mu Götze.
-A tam - machnął ręką.
    Wsiedliśmy z klubową 19. do jego samochodu. Chwilę później byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Mario zabrał się za jedzenie, a ja chwyciłam butelkę wody.
-Zagrasz jutro? - zapytała moja przyjaciółka.
-Tak.
-Dasz radę? Na pewno?
-Tak, dam radę.
-No nie wiem. Powinnaś odpuścić.
    Poszłam do swojego pokoju. Mój telefon wydał z siebie dźwięk, oznajmiając, iż ktoś do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Marco. Uśmiechnęłam się do ekranu i odebrałam urządzenie.
-Proszę.
-Hej kochanie, tęsknię za Tobą.
-Cześć misiu, ja za Tobą też. Już po treningu, czy chowasz się w szatni - zaśmiałam się.
-Już po. Siedzę w salonie, a Ty?
-Ja dopiero wróciłam do domu i siedzę u siebie.
-Jakieś plany na wieczór?
-Hmm... Wiesz, zostałam zaproszona do kina - zaśmiałam się.
-Przez? - wyczułam lekką irytację w jego głosie.
-Davida Alabę.
-I pewnie pójdziesz?
-Nie.
-Boję się, że ktoś mi Ciebie zabierze. Kocham Cię.
-Kocham Cię Skarbie.
    Rozmowę dokończyliśmy na Skypie. Tęsknię za tym wariatem. Ostatnio widzieliśmy się jakiś miesiąc temu. Marco chciał przyjechać na mój jutrzejszy mecz, lecz niestety to nie wypali. Ja gram o 17:00, a on o 15:00. Znowu będę musiała zadowolić się powtórką spotkania dortmundczyków. Powiedział, że będzie oglądał. Poprosiłam go, jak zawsze, o strzelenie bramki dla mnie, on również o to poprosił. Oboje poszliśmy spać, aby być wypoczętym na mecz ligowy.
    Obudził mnie budzik w telefonie, który ustawiłam na 10:00. Nienawidzię tego dźwięku, który mu towarzyszy. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku, a nastepnie niechętnie się z niego podniosłam. Poszłam do łazienki, wykonałam codziennie czynności oraz przygotowałam się do meczu. Gotowa zeszłam do kuchni. W drzwiach łazienki minęłam się z Pauliną. Przygotowałam kanapki i usiadłam przy stole, aby je zjeść. Po kilku minutach dołączyła do mnie Deme. Zasiadłyśmy później na kanapie przed telewizorem i wyczekiwałyśmy meczu BVB. Spotkanie się rozpoczęło. Przez pierwsze minuty drużyna czarno-żółtych utrzymywała się przy piłce. W 30 minucie, Marco podał do Ciro, gdy przed Immobile pojawił się przeciwnik, ten oddał futbolówkę Reusowi. Blondyn z pierwszej piłki oddał strzał na bramkę. Goalkeeper nie miał szans. Niemiec pokazał serduszko i pobiegł do kolegów.
-Natalia, chodź. Spóźnimy się.
-Nigdy nie obejrzę meczu Borussii w całości na żywo - posmutniałam.
    Weszłyśmy szybko do auta i ruszyłyśmy na stadion. Na miejscu byłyśmy już po kilku minutach. Weszłyśmy do szatni i przebrałyśmy się w stroje treningowe. Wybiegłyśmy na stadion i rozpoczęłyśmy rozgrzewkę. O 16:40 wróciłyśmy do szatni i ubrałyśmy się w stroje meczowe. O 16:50 wyszłyśmy na boisko. Mecz rozpoczął się równo o 17:00.

***

    Marco po meczu czym prędzej chciał się znaleźć w domu. Kiedy widział jak mijają minuty był coraz bardziej zdenerwowany, ponieważ chciał obejrzeć mecz, w którym grała jego dziewczyna. Blisko godziny rozpoczęcia spotkania wymyślili wraz z kolegami, że obejrzą go w klubie. Mimo zmęczenia po meczu, biegli schodami, aby się nie spóźnić. Po drodze spotkali trenera. Zasiedli tam gdzie było miejsce i włączyli
telewizor. Wcisnęli kanał, na którym miała być transmisja i Reus odetchnął z ulgą, ponieważ dwie znane mu dziewczyny dopiero miały rozpocząć mecz.
''W dzisiejszym spotkaniu zmierzą się dwie pierwsze drużyny z tabeli. Która wygra okaże się to, kiedy sędzia główny gwizdnie po raz ostatni. Przy piłce widzimy już Natalię Miller oraz Paulinę Deme. Dwie Polki...''
    Usłyszeli komentatora, a Marco uśmiech nie schodził z twarzy.
-Nie mów, że to Twoja dziewczyna - zdziwił się Miki.
-Przecież Ci pokazywałem jej zdjęcie - odparł Reus.
-Masz szczęście blondasie - zaśmiali się.
-Cicho - ucieszyła ich klubowa 11.
''Dziewczyny z Bawarii miały szczęście. Gdyby nie bramkarz, to z pewnością byłaby bramka na ich niekorzyść. Ale nie ma co wypominać, ponieważ Miller odzyskała piłkę. Podaje ją do Deme. Przed Deme wyrasta obrońca Wolfsburga. Gra na ciemno piłkę do swoich koleżanek z drużyny. One rozumieją się bez słów. Obrona wilków popełnia coraz więcej błędów. Obrońca wybija wysoko piłkę, lecz ona nie opuszcza pola gry i pozostaje na boisku. Napastnik z Polski przygotowuje się do przyjęcia piłki. Przyjmuje ją na klatkę piersiową, odbija się od murawy iiii gooool. Nie można popełniać takich błędów. Przynajmniej nie można ich popełniać, kiedy na boisku jest Natalia Miller. 1:0 dla Bayernu Monachium. Bramka Miller z przewrotki. A tu jeszcze raz widzimy tę piękną bramkę...''
-Nasza dziewczyna - przybyli sobie piątkę Kuba i Łukasz.
-Stary, to było świetne - mówią koledzy.
''A tę cieszynkę już dzisiaj widzieliśmy. Marco Reus w meczu z Leverkusen również pokazał serce po strzelonej bramce. Wolfsburg, chyba nie ma, co myśleć o wygraniu tego meczu. Miller prowadzi piłkę od połowy boiska. Nie ma jak podać do swoich koleżanek z drużyny. Obrońcy nie mogą jej dogonić. Jedynie Vogel została na swojej połowie...''
    Chłopcy z przejęciem i z zachwytem patrzyli na ekran telewizora. Nawet Jürgen ogląda z nimi mecz. W pewnym momencie Marco, aż się poderwał z miejsca, a jego koledzy postąpili podobnie.
-Faul, to był faul - krzyczy blondyn - patrzcie jak ją ścięła. Tylko, żeby jej nic nie było.
''Rzut karny. Sędzia wskazuje na jedenastkę. Ale Miller nadal się nie podnosi. Nieczysty wślizg Vogel. Mamy powtórkę. Ohh, ona jeszcze przekrzywiła jej nogę. Tak, czerwona kartka dla obrońcy Wilków. Na boisko wbiega sztab medyczny z noszami. Kładą na nich młodą Polkę i znoszą poza boisko. Po faulu Vogel na Miller sędzia podyktował rzut karny. Do jego wykonania podchodzi Deme i pewnym strzałem zamienia na bramkę...''
    Blondyn już dalej nie słuchał komentatora, tylko rozmyślał co z jego dziewczyną.
-Zerwane więzadła, chyba - stwierdza Klopp.
-Niech trener nie straszy - mówi Marco.
-Mówiłeś, że coś ją łydka i udo bolało - wspomniał Błaszczykowski.
-Cholera.
-Ale poczekaj. To tylko domysły - stara się go uspokoić Piszczek.

***

Cholera jak mnie noga boli, ale mnie ścięła. O kurczaczki. Zanieśli mnie do szatni. Powiedzieli, że trener i drużyna zaraz przyjdą, bo za chwilę kończy się druga połowa.
-Obawiam się, że zerwane więzadła - usłyszałam z ust lekarza.
-Co jest? - usłyszałam odgłos uderzania korków o podłogę, a chwilę potem głos Pauliny.
-Zabieramy ją do szpitala. Jedziemy.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Co myślicie o tym rozdziale? Macie jakieś własne wizje na dalsze części opowiadania?
Pozdrawiam :)

piątek, 12 września 2014

Rozdział 4.

    Nie mogę uwierzyć w to co się wczoraj wydarzyło, a nawet dzisiaj. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Obudziłem się niedawno. Nie chciałem otwierać oczu, aby się nie rozczarować. Jednak to nie był sen.
Martwi mnie tylko, że Natalia może pomyśleć, że zależało mi tylko na tym. Trzymałem w ramionach moją miłość. Tak, Marco Reus się zakochał. Jeszcze w żadnej dziewczynie się tak nie zadurzyłem, żadnej tak nie pokochałem. Ona zawróciła mi w głowie. Nigdy nie mogłem się doczekać, kiedy pojadę odwiedzić Mario. Spędzałem wtedy czas z najlepszym przyjacielem i z Polką. Brakuje mi Götzego, ale szanuję jego decyzję. Poczułem poruszenie się w moich ramionach. Natalia podkręciła swoją głową i położyła ją na mojej klatce piersiowej. Przykryłem ją szczelniej kołdrą i pocałowałem w głowę. Zdałem sobie sprawę, że powinienem ją jeszcze spytać, czy zostanie moją dziewczyną. Zaniepokoiłem się, że może się nie zgodzić. Widok śpiącej dziewczyny sprawiał, że nie mogłem się powstrzymać, aby jej nie pocałować. Zbliżyłem się do jej twarzy i musnąłem usta blondynki. Chyba ją obudziłem, ponieważ odwzajemniła czułość. Cieszyłem się jak mały chłopiec, który dostał upragnioną zabawkę. Oderwałem się od jej cudownych ust.
-Dzień dobry - przytuliłem ją mocniej - jak się spało.
-Dzień dobry - pocałowała mnie w policzek - baaardzo dobrze - przeciągnęła - a Tobie?
-Cudownie - popatrzyłem jej w oczy - głodny jestem. Na co masz teraz ochotę?
-Wolisz nie wiedzieć - śmiejąc się, opadła na poduszki.
-A może jednak? - poruszyłem brwiami, co jeszcze bardziej rozbawiło blondynkę.
-Na pewno?
-Mhm.
-Ale nikomu nie mów - zbliżyła się do mojego ucha - na arbuza - zaśmiała się.
-To zaraz będzie. Razem ze śniadaniem - przytuliłem ją - gdzie mój telefon?
-Pewnie w spodniach.
-Plecy mnie pieką.
-Nie dziwię się - zachichotała.
   
Założyłem bokserki i sięgnąłem po telefon, aby zamówić śniadanie do pokoju. Stanąłem przed szafą z lustrem. Miałem czerwone plecy, na których odczuwałem szczypanie i pieczenie. Natalia wstała z łóżka, zabierając ze sobą kołdrę, którą się okryła. Podeszła i przytuliła się do mnie od tyłu. Palcem wskazała na jakieś jaśniejsze miejsce na ramieniu. To był znak serca. Przyciągnąłem ja do siebie i pocałowałem ją w czubek nosa.
-Po co Ci to - chciałem zabrać jej kołdrę i prawie mi się to udało, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Otwórz - przerwała - ale najpierw się ubierz - powiedziała słodko.
Zabrała ciuchy i wyszła do łazienki. Zapinając pasek od spodni, otworzyłem drzwi. Przede mną stał, chyba kelner z wózkiem. Jak mniemam było to nasze śniadanie.

*Natalia*
    W głowie miałam tylko jedno, tylko jedną osobę. Marco Reus. Nie potrafiłam wymazać go z pamięci, ba nawet nie chciałam tego robić. Kocham tego głupka, ale nie wiem, co jest pomiędzy nami. Odświeżyłam się i wykonałam resztę porannych czynności. Gotowa wyszłam z łazienki. Na łóżku leżał Marco. Powiedział, abym usiadła obok niego, więc zrobiłam to o co prosił. Blondyn wstał i wrócił z tacą pełną jedzenia. Zaczęliśmy jeść. Trochę pokarmiłam Reusa, a on mnie. Niemiec marudził, że bolą go plecy. Wycisnęłam mu krem na obolałą skórę i rozsmarowałam. Wydawał z siebie dziwne dźwięki, ponieważ czuł chłód na plecach. Kończąc ze smarowaniem, zrobiłam mu delikatny masaż karku, na który też się skarżył. W pewnym momencie dźwignął się i oparł na łokciach.
-Zapomniałbym - poprawił włosy w charakterystyczny sposób - no, bo ten. Emmm... Podobasz mi się. Nie widzę świata poza Tobą. Jeszcze nikt mi tak nie zawrócił w głowię. Kocham Cię. Zostaniesz moją dziewczyną? - popatrzył mi w oczy.
-Marco, ja...
-Czyli nie - spuścił głowę.
-Też Cię kocham Lamo.
    Wpiłam się w jego usta. Chwilę potem, poczułam ciężar ciała mężczyzny na sobie. Przerwały nam otwierane drzwi. Do pokoju weszła Paulina z Mario.
-Ekhem - odchrząknął Götze.
-Co tu się dzieje? - zapytała Deme.
-Musimy poważnie porozmawiać - wszyscy próbowali utrzymać śmiech.
-Dobra, zaraz wracamy.
    Blondyn pocałował mnie i wyszedł z przyjacielem. Moja przyjaciółka usiadła obok mnie na łóżku i kazała wszystko opowiedzieć. Pominęłam głębsze szczegóły, ale na pewno sama je sobie opowiedziała. Przegadałyśmy godzinę, dopóki nie wrócili chłopcy. Oglądaliśmy filmy, a kiedy słońce delikatnie zostało przyćmione przez chmury, wyszliśmy na plażę.
Niebo było piękne. Piasek nadal był ciepły. Szłam z Marco trzymając się za rękę, a Mario złapał w pasie Paulinę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nie chcę nic mówić, ale lot jest o 20:00.
-Mario, miał być jutro - odpowiedział Reus.
-Tak jakby mi się pomyliło.
-Mario, nooo - piłkarz grający w Borussii Dortmund zatrzymał się.
-Marco - skarciłam go wzrokiem - chodźcie, bo się spóźnimy.
    Wróciliśmy do hotelu i szybko się pakowaliśmy, aby zdążyć na samolot. Gotowi pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Po odbytej odprawie zajęliśmy nasze miejsca w samolocie. Oparłam głowę o ramie Marco, a on złapał moją rękę. Mam obok siebie mężczyznę, którego kocham. W jego towarzystwie czułam się bezpiecznie. Przy Mario też tak jest, ale Reus to co innego. Boję się jedynie o to, że o naszym związku zdecydują kilometry. Jednak upewnia mnie, że tak nie będzie. Nie wiem, jakim cudem znalazłam się w swoim łóżku. Obudziłam się około 10:00. Poszłam do łazienki, aby wykonać codzienne czynności. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę sklepu. Na miejscu zabrałam wózek i wkładałam potrzebne produkty, czyli w tym momencie wszystko, ponieważ nasza kuchnia świeciła pustkami. Stałam w kolejce przy kasie, kiedy poczułam czyjeś dłonie, które mnie do siebie przyciągały.
-Cześć, kochanie.
-Cześć Reusiu. Co tutaj robisz? Sam jesteś?
-Zakupy dla Was, a jestem z Mario.
-Wpadniecie do nas? - zapytałam, kiedy Marco pomagał mi wkładać zakupy do bagażnika.
-Nawet teraz.
-Na nogach jesteście?
-Tak i jakby to powiedzieć. Potrzebujemy podwózki, więc jedziemy z Tobą - zaśmiał się i mnie pocałował.
    Wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę do domu, obaj marudzili. Mieli ciągle jakieś 'ale' do tego, jak prowadzę pojazd. Miałam się ochotę zatrzymać, zostawić ich i pojechać dalej sama. W mękach, zła dojechałam pod dom. Zabrałam zakupy i weszłam do kuchni. Mario poszedł obudzić Paulinę, a Marco usiadł przy wyspie kuchennej. Zabrałam się za rozpakowywanie produktów. Każdy jadł co innego.
-A Ty co masz taką minę? - zapytała moja przyjaciółka.
-Jedź z tymi idiotami autem, tylko Ty musisz prowadzić. Wtedy się dowiesz.
-Ej, jakimi debilami? - zaśmiał się blondyn - pamiętaj, że nas kochasz.
-Powiedziałam idiotami, Skarbie. Zastanowię się. Wstawaj Deme. Jedziemy na trening - powiedziałam wkładając naczynia do zlewu.
    Po treningu wróciłyśmy o 18:00 do domu. Z zamiarem odpoczęcia, weszłyśmy do środka. Z kuchni dało się słyszeć hałasy. Przekroczyłyśmy próg i ujrzałyśmy Götzeus'a. Byli tak pochłonięci pracą, że nawet nas nie zauważyli. Usiadłyśmy w salonie na kanapie.
-O jesteście. Zrobiliśmy dla Was kolację - powiedział brunet.
-Temu baranowi nie pasował mój pomysł.
-Twoja dziewczyna, a nie wiesz, że ona nie lubi pizzy, frytek itp.
-To prawda? - zapytał blondyn.
-Mhm - zaśmialiśmy się - oj, chodź tu Skarbie - pocałowałam go w policzek.
    Zjedliśmy kolację przygotowaną przez przyjaciół i zasiedliśmy na kanapie. Chwaliliśmy chłopaków, ponieważ się napracowali, aby przygotować posiłek.
-Przyjdziecie na mecz? - zapytała moja przyjaciółka.
-Kiedy? - zapytał blondyn.
-W tę sobotę - odpowiedziała.
-Powinienem jeszcze być.
    Obejrzeliśmy film i poszliśmy spać. Chłopcy zostali na noc. Marco wpakował mi się do łóżka i nie chciał wyjść.
-Co Ty sobie robisz - zapytałam, śmiejąc się.
-Czekam na swoją dziewczynę, aż położy się obok i wreszcie będę mógł ją do siebie przytulić - pocałował mnie - Mario wyprosił Paulinę o pozwolenie, aby mógł z nią spać. Stwierdził, że tak się przyzwyczaił i inaczej nie zaśnie.
    Przytulona do mojego chłopaka, zasnęłam.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Kolejny taki... byle jaki... Przepraszam.

piątek, 5 września 2014

Rozdział 3.

    Nasze wakacje dobiegają końca. Za dwa dni wylatujemy do Dortmundu. Nasz sezon rozpoczyna się wcześniej niż mężczyzn. Obudziły mnie podmuchy w okolicach szyi, ramion i twarzy. Mruknęłam niezadowolona i otworzyłam oczy. Od razu ujrzałam Marco. Po raz kolejny moją skórę dotknęło zimne powietrze. Reus wyszczerzył się i pocałował mnie w czoło. Przeciągnęłam się i oparłam na łokciach.
-Jak się spało? - zapytał.
-Nawet dobrze, ale coś mnie obudziło, a może raczej ktoś - dźgnęłam go palcem w brzuch - a Tobie?
-Mi się spało bardzo dobrze, bo ktoś się do mnie przytulał - wyszczerzył się.
-Idziemy dzisiaj na plażę? - zapytałam po chwili.
-I na imprezę, nie zapominaj.
-Mhm - zamruczałam - jedziesz do siebie, czy zostajesz w Monachium?
-Chyba jeszcze do Monachium zaglądnę. Kiedy się zobaczymy?
-Jak nam się uda.
-Mam pomysł.
-Słucham.
-A gdybyś tak grała dla Borussii?
-Nie ma żeńskiej drużyny, geniuszu.
-No wiem. W męskiej - zaśmiał się.
-Obawiam się, że to się nie uda - zawtórowałam mu.
    Poleżeliśmy jeszcze chwilę i zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia. Kiedy wyszłam z łazienki, wszedł do niej Niemiec. Coraz bardziej mi się podoba. Ja go chyba kocham. Ale on może mieć każdą. Nie zainteresowałby się kimś takim jak ja. Westchnęłam ciężko i opadłam zrezygnowana na łóżko. Po pewnym czasie dołączył do mnie mężczyzna. Do pokoju wpadła Paulina z Mario i wyszliśmy coś zjeść. Zjechaliśmy windą i weszliśmy do hotelowej restauracji. Zjedliśmy i wróciliśmy do swoich pokoi, aby pooglądać jakieś filmy. Koło godziny 15:00 zabraliśmy rzeczy, które będą potrzebne na plaży i z uśmiechem na twarzy wyszliśmy z hotelu. Kiedy byliśmy na miejscu, rozebrałam się do stroju kąpielowego i zajęłam miejsce na kocu. Wyjęłam z torebki krem z filtrem z zamiarem nasmarowania się.
-Pomóc? - usłyszałam głos Marco.
    Zabrał mi krem, a ja położyłam się na plecach. Usiadł obok mnie i wycisnął białą maź na swoją rękę. Po chwili poczułam jego dłoń na swoich plecach. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Kiedy skończył położył się obok mnie, wtedy to ja nasmarowałam mu plecy. Podziękował i oparł głowę na rękach.
-Dobra, nie chce mi się leżeć, chodź do wody.
    Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ wziął mnie na ręce i niósł do wody. Na twarzy miał wypisany głupi uśmieszek.
-Nie, Reusiek nie - sprzeciwiałam się.
    Nic nie odpowiadał tylko się uśmiechał. Wrzucił mnie do wody. Chciałam go postraszyć, dlatego też starałam się być tyle pod wodą, ile to możliwe. Jego reakcja była szybka.
-Natalia, cholera Ty nie umiesz pływać?
    Przerażony zanurkował do wody. Ja w tym czasie spokojnie wypłynęłam na powierzchnię i nabrałam powietrza. W oddali zauważyłam śmiejących się przyjaciół. Pomachałam im i ponownie schowałam się do wody, ponieważ piłkarz wypłynął, aby zabrać tlenu. Nie chciałam go bardziej straszyć, bo mogłoby się to źle skończyć. I tak nie powinnam udawać. Kiedy wypłynął, podpłynęłam do niego i zakryłam mu dłońmi oczy. Odwrócił się i popatrzył wzrokiem pełnym wyrzutu, ale też i ulgi.
-Przepraszam - powiedziawszy to, przytuliłam go.
-Nie strasz mnie tak - odwzajemnił uścisk.
    Dosyć długo bawiliśmy się wszyscy w wodzie, wyszłam z niej i wytarłam się ręcznikiem. Usiadłam na kocu. Dosiadł się do mnie blondyn.
-Nigdy mnie nie starasz. Wiesz jak się o Ciebie bałem?
-Przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę.
    Przytulił mnie do siebie. Delikatnie podniosłam głowę do góry. Teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Widziałam w nich te iskierki i ten błysk. Hipnotyzował mnie nimi. Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Czułam jego oddech na moich ustach. Odległość między nami coraz bardziej się zmniejszała. Poczułam jego usta na swoich. Delikatnie je musnął.
-Dajcie ten krem - przerwał nam Mario z trudem utrzymując śmiech.
    Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Marco wyraźnie niezadowolony rzucił w Götzego kremem. Położył się na kocu i zamknął oczy.
Zaczęłam rozmawiać z Pauliną o nadchodzącym sezonie. Pierwszy mecz miałyśmy rozegrać z SGS Essen. Później temat zszedł na imprezę, ciuchy i chłopaków. Marco chyba zasnął, a Mario zmieniając temat dołączył do naszej konwersacji. Wzięłam do ręki krem i nałożyłam trochę na palec wskazujący. Reus leżał w dogodnej dla mnie pozycji, ponieważ głowę położoną miał na rękach. Na jego ramieniu nakreśliłam zarys serduszka. Wzięłam więcej kosmetyku i zrobiłam o wiele grubsze kształty, a następnie wypełniłam grubą warstwą kremu serduszko. Niemiec poruszył się i na śpiąco położył głowę na moich kolanach. Leżał w dość niewygodnej pozycji, na pewno będzie go bolał kark. Pokazałam przyjaciołom jak leży blondyn. Zaśmiali się i zrobili zdjęcie. Położyłam rękę na jego głowie i bawiłam się jego włosami. Minęło półtorej godziny, a piłkarz nadal spał. Zbieraliśmy się powoli do hotelu, ponieważ mieliśmy dzisiaj wyjść do klubu. Zaczęłam budzić Marco.
-Reusiu, wstawaj - mruknął coś w odpowiedzi - moja Lamo - zaśmiałam się.
-Hmm? - nadal był w tej samej pozycji.
-Wstawaj, idziemy do hotelu, a potem na imprezę.
    Wszystko było już schowane, a Paulina i Mario już poszli. Wstałam, schowaliśmy koc i ruszyliśmy w drogę powrotną. Mężczyzna niósł torbę i obejmował mnie w pasie. Nawet nie zauważył, kiedy starałam mu krem z ramienia. Miał odbite serduszko, ponieważ tylko tego miejsca mu nie opaliło. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ale mnie szyja boli - zaczął marudzić.
-Nie dziwię się - wyraz jego twarzy oznaczał, że nie wie o co mi chodzi - leżałeś poskręcany z głową na moich nogach. Nawet trzymałeś moja rękę - zaśmiałam się.
    Doszliśmy na miejsce. Skierowaliśmy się do pokoju. Piłkarz od razu rzucił się na łóżko, a ja poszłam do łazienki i odkręciłam kran, z którego wyleciała woda, która powoli wypełniała wannę. Od razu weszłam i rozluźniłam mięśnie. Zorientowałam się, że nie wzięłam żadnych ubrań ze sobą. Okręciłam się ręcznikiem, który ledwo mnie zakrywał i wyszłam z łazienki. Na łóżku leżał Reus, miał zamknięte oczy. Westchnęłam z ulgą i zaczęłam wybierać ciuchy z szafki.
-U lala - usłyszałam Marco.
Szybko uciekłam do łazienki, gdzie się ubrałam i pomalowałam. Gotowa wróciłam do pokoju. Teraz to blondyn zajął moje miejsce. Do ręki wzięłam telefon i przeglądałam różne strony internetowe. Moje oczy skierowały się na post, którego tytuł brzmiał:

'Bundesligowa miłości? Mario Götze i Marco Reus w towarzystwie pięknych Polek.'

    Z ciekawości kliknęłam w nagłówek i zaczęłam czytać.

'Mario Götze (Bayern München) i Marco Reus (Borussia Dortmund) wybrali się na wakacje do Włoch. Na Sycylię nie wybrali się sami, towarzyszą im dwie młode reprezentantki Polski, które obecnie grają w żeńskiej drużynie Bayernu Monachium. Czy narodziły się nowe miłości? Najwidoczniej tak, ponieważ Natalia Miller i Paulina Deme opuściły treningi. Mamy również wiadomości, iż dostały one urlop ze względu na mecze reprezentacji Polski. Poza tym, są również domysły, iż Polki nie zagrają już więcej dla bawarskiej drużyny. Obie wiązane są z zagranicznymi klubami, takimi jak: FC Barcelona, Real Madryt, Arsenal Londyn, Chelsea Londyn oraz lokalnymi rywalami: SGS Essen, VfL Wolfsburg, a także Bayer 04 Leverkusen. Niemniej jednak życzymy im udanych sezonów i szczęścia w życiu prywatnym. Poniżej przedstawiamy zdjęcia z wakacji młodych gwiazd niemieckiej Bundesligi.'

    Zakończyłam, a do pomieszczenia wszedł Reus. Nawet niemiecka prasa jest tak wścibska. Wiadomo, w polskiej prasie byłoby to dla mnie dosyć normalne, ale w niemieckiej?!
-Gotowa? - z amoku wyrwał mnie głos Marco.
    Pokiwałam głową na znak, że tak i wyszliśmy z pokoju. Zaczepiliśmy o pokój naszych przyjaciół i we czwórkę ruszyliśmy do klubu. Dzisiaj pozwoliliśmy sobie na więcej alkoholu, niż ostatnim razem. Marco nie wypuszczał mnie z objęć. Cały czas tańczyliśmy. Około godziny 3:00 wróciliśmy do hotelu. Weszłam z blondynem do pokoju.
-Pomożesz?
    Wskazał na guziki koszuli. Podeszłam i zabrałam się za ich odpinanie. Niemiec położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Ręką podniósł mój podbródek i zbliżył swoją twarz do mojej.
-Przedtem nam przeszkodzili - zaśmiał się.
    Delikatnie musnął moje usta. Od razu oddałam czułość, pogłębiając ją. Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Reus mocował się z zamkiem mojej sukienki. Zdenerwowany i sfrustrowany tym, że nie może jej odpiąć, za mocno szarpnął i zepsuł zapięcie.
-Ej - zaśmiałam się.
-Kupię Ci nową, jaką tyko będziesz chciała.
    Nie przerywając wymiany czułości, ruszyliśmy w stronę łóżka. Położyliśmy się na nim. Marco pocałunkami zjeżdżał coraz niżej. Resztę nocy spędziliśmy będąc bardzo, ale to bardzo blisko siebie.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Nie mogę się odnaleźć w pisaniu ;c