piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 17.

    To już dwa miesiące odkąd Caroline zajmuje się Leo. Nie polubiłam jej, ona najwyraźniej mnie też nie. Marco może tego nie widzi, albo starał się tego nie zauważać, ale Caroline na każdym kroku próbuje się przypodobać blondynowi, jednym słowem się do niego klei.. Skończyłam zajęcia, ale nie było nigdzie Marco. Pomyślałam, że może przedłużył mu się trening. Zawsze mnie o takim czymś powiadamiał, ale rozumiem, że nie miał dostępu do telefonu. Wyciągnęłam urządzenie z torebki, aby skontaktować się z
Niemcem. Mógł przecież też zapomnieć przyjechać. Nie chodzi o to, że musi po mnie przyjeżdżać, bo sama mogę wracać. Po prostu chciałam się dowiedzieć, czy wszystko w porządku. Wybrałam numer, ale nie odbierał, więc skierowałam się na przystanek autobusowy. Kiedy doszłam, zerknęłam na rozkład jazdy. Nie musiałam długo czekać, ponieważ tylko kilka minut. Sprawdziłam, czy kiosk jest otwarty i ku mojej uciesze był, więc podeszłam i poprosiłam o bilet. Zapłaciłam odpowiednią kwotę i ruszyłam do autobusu, ponieważ już podjeżdżał. Weszłam do środka i skasowałam bilet. Nie miałam ochoty, aby siedzieć, ponieważ już dość wysiedziałam się na zajęciach. Co kilka minut kierowca zatrzymywał się, aby ludzie mogli wysiąść na swoim przystanku. Autem do mojej uczelni jedzie się dziesięć minut, ale autobusem, to już trzydzieści. Po pół godzinie wysiadłam z pojazdu i ruszyłam w kierunku domu. Droga długo mi nie zajęła i już po siedmiu minutach byłam na posesji. Na chodniku spotkałam Paulinę i Mario. Podeszłam do nich i przywitałam się.
-Skąd to wracasz? - zapytał Götze.
-Z uczelni.
-To Marco po Ciebie nie przyjechał? - zdziwił się.
-Nie. Dzwoniłam, ale nie odbierał, więc pomyślałam, że trening się przedłużył, ale przecież nie musi po mnie przyjeżdżać. A Wy, gdzie byliście?
-Na spacerze - uśmiechnęła się Paulina.
-Dobra, ja lecę do tych dzieci - zaśmialiśmy się.
-No, może się nie pozabijali - wyszczerzył się mój przyjaciel.
-Wpadniecie później? - zapytała brunetka.
-Okej, będziemy - uśmiechnęłam się - to pa.
-Pa - odpowiedzieli równocześnie.
    Otworzyłam bramkę i weszłam na posesję. Auto było na podjeździe, więc prawdopodobnie Marco też był w domu. Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi. Przekroczyłam próg mieszkania i nie ściągając płaszcza i butów od razu weszłam do salonu. W kojcu bawił się Leo. Podeszłam do niego i wzięłam go na ręce.
-Gdzie tatuś, hmm? - zaśmiałam się.
    Pocałowałam synka w główkę i odstawiłam na poprzednie miejsce. Schodami skierowałam się do sypialni w poszukiwaniu ukochanego. Już coś mi nie pasowało. Usłyszałam jęki, które dobiegły z naszego pokoju. W głowie kłębiło mi się pełno myśli. Miałam tylko nadzieję, że kiedy wejdę do pomieszczenia, to nie zobaczę tam Niemca. Pchnęłam drzwi, które i tak były uchylone i zamarłam. W naszym łóżku był Marco i Caroline. Moje oczy momentalnie napełniły się łzami, które popłynęły po moich policzkach. Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Mój mąż zdradził mnie ze swoją byłą dziewczyną.
-Jak mogłeś - wydusiłam z siebie - jak mogłeś nam to zrobić?
    Mężczyzna jak na zawołanie oderwał się od kobiety i spojrzał na mnie.
-To nie tak jak myślisz.
    Zbiegłam do salonu i wzięłam Leo na ręce. Szybko go ubrałam i włożyłam do nosidełka, a następnie przykryłam go kocykiem. Wyszłam z domu i ruszyłam do przyjaciół. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś otworzy.
-Co się stało - drzwi otworzył mi brunet.
    Wiedzieli, że kiedy czekałam, aż ktoś otworzy, to musiało się coś stać. Weszłam do środka, a Mario zabrał ode mnie dziecko. Paulina od razu znalazła się obok i mnie przytuliła. Z moich oczu płynął potok łez. Nie potrafiłam ich zatrzymać. Usiadłam na kanapie i przytuliłam się do brunetki. Mario zajął się Leo, ale kiedy mały zasnął, ten przyszedł do nas.
-Marco mnie zdradził - wydukałam pomiędzy napadami płaczu - z Caroline.
-Że, co zrobił?! - piłkarzy, aż wstał z kanapy - ja go zabiję - ruszył do drzwi.
-Mario! - krzyknęłam, ale ten nie zwracał na to uwagi.

*Mario*
    Nie mogłem uwierzyć w to, co zrobił Marco. Jak on mógł ją zdradzić?! I to jeszcze z Caroline. On ma żonę, dziecko. W tym momencie nie interesowało mnie to, że jest moim najlepszym przyjacielem, że jest dla mnie jak brat. Natalia jest dla jak siostra. Nie pozwolę na to, żeby ktoś ranił osoby, które są dla mnie ważne. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
-Marco - zawołałem.

*Marco*
    Zaparkowałem samochód na podjeździe. Zabrałem z miejsca pasażera torbę i wyszedł z auta. Przekroczyłem próg domu i wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i kurtkę, a torbę treningową rzuciłem w kąt. Wziąłem Leo na ręce i usiadłem na kanapie. Do salonu weszła Caroline.
-O już jesteś - usiadła obok mnie.
    Wzięła ode mnie mojego synka i włożyła do kojca. Usiadła mi na kolanach, co mnie bardzo zdziwiło. Chciałem ją z nich zdjąć, ale ona mnie pocałowała. Odepchnąłem ją od siebie.
-Co Ty robisz? - zdziwiłem się.
-Wiem, że tego chcesz - pocałowała mnie po raz kolejny.
-Ja mam żonę, dziecko. Kocham ich.
-Zapomnij o nich, to ze mną miałeś stworzyć rodzinę.
-My ze sobą zerwaliśmy.
    Pocałowała mnie. Nie wiem, dlaczego, ale odwzajemniłem ten pocałunek. Szliśmy do mojej i Natalii sypialni. Nie chciałem zdradzić Polki. Nawet się nie obejrzałem, a byłem już w łóżku ze swoją byłą dziewczyną. W pewnym momencie usłyszałem głos Natalii.
-Jak mogłeś - płakała - jak mogłeś nam to zrobić.
-To nie tak jak myślisz - jedyne, co potrafiłem w tym momencie powiedzieć.
    Moja żona wybiegła z pokoju. Zrezygnowany ubrałem się w poprzednie ciuchy i spojrzałem na zadowoloną Caroline.
-Wynoś się stąd. Nie chcę Cię więcej widzieć.
    Wyrzuciłem ją z domu, a sam poszedłem do kuchni po jakiś mocniejszy trunek. Nic tam nie znalazłem, więc ruszyłem do salonu. Otworzyłem barek i wyciągnąłem z niego wódkę. Zabrałem alkohol oraz album ze zdjęciami i usiadłem na kanapie. Popijając trunek oglądałem nasze zdjęcia, zdjęcia Natalii i Leo. Z moich oczu płynęły łzy. Jestem cholernym dupkiem. Zdradziłem kobietę swojego życia. Nienawidziłem siebie za to, co zrobiłem. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Miałem nadzieję, że to ona, że mi wybaczy.
-Marco.
    Usłyszałem wołanie i już wiedziałem, że to Mario. Nie będzie to miłe spotkanie, ale należy mi się.
-Jak mogłeś jej to zrobić? Jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz? - wszedł do salonu.
-Ja nie chciałem...
-Ale ją zdradziłeś! Przespałeś się z nią.
-Mario...
-Co Mario. Nie masz nic na swoje usprawiedliwienie.
    Podszedłem do niego, ale dostałem w twarz. Nawet się nie broniłem. Należy mi się. Jestem idiotą. Straciłem moje skarby. Nigdy sobie tego nie wybaczę.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥


5 komentarzy:

  1. No to się porobiło wiedziałam, że ona coś namiesza czekam na kolejne rozdziały pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu wiedziałam ,że tak to sie skończy, a Marco jak każdy facet ślepy

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wierzę :C
    Jak Marco mógł zrobić coś takiego?!
    Ja na miejscu Natalii to bym mu pokazała, gdzie raki zimują -.-
    Czekam co wydarzy się dalej :)
    Życzę weny i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no jak ...
    Marco ?! Jak on mógł to zrobić?
    Jak mógł zdradzić Natalię ?
    Wiedziałam, że Caro coś namiesza i udało jej się...
    Jestem ciekawa co będzie dalej ;)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. tak Marco, jesteś idiotą xd
    sama nie wiem czy bym coś takiego była w stanie wybaczyć...
    zbaczymy co zrobi Natalia
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń