-To koniec na dzisiaj. Zapraszam jutro na godzinę 15:00. Dziękuję, możecie już wyjść.
Lektor nas pożegnał, więc zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wrzuciłam do torebki. Spojrzałam na zegarek w telefonie, była godzina 16:30. Kierowałam się do wyjścia, ale zanim znajdę się na zewnątrz budynku, to trochę minie. Byłam coraz bliżej wyjścia i już po chwili znajodowałam na schodach uczelni. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Marco, który miał po mnie przyjechać. Stałam już na chodniku i wyciągnęłam telefon, aby zadzwonić do ukochanego. Odblokowałam urządzenie, a kiedy wybrałam odpowiedni numer, to przyłożyłam aparat do ucha.
-No co tam kochanie? - usłyszałam po drugiej stronie.
-Gdzie stoisz?
-Za Tobą - usłyszałam za sobą.
Zaśmialiśmy się i schowaliśmy telefony. Przytuliłam się do niego, a on mnie objął, przyciągając do siebie.
Oderwałam się od jego ciała i złożyłam subtelny pocałunek na jego ustach. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do auta. Otworzył mi drzwi, a kiedy wsiadłam, zamknął je. Okrążył samochód i usiadł po stronie kierowcy. Posłał mi swój cudowny uśmiech i odpalił pojazd. Do domu dotarliśmy bardzo szybko i już po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Mój mąż zaparkował w garażu i wyszliśmy, aby zaraz znaleźć się w domu i spędzić czas z naszym synkiem. Przekroczyliśmy próg mieszkania i znaleźliśmy się w korytarzu. Zdjęliśmy z siebie ciepłe kurtki i powiesiliśmy je na wieszaku.
-Zrobiłem obiad - zamruczał mi do ucha i przytulił mnie od tyłu.
-O już jesteście - usłyszałam głos Caroline.
-Tak, mały był grzeczny? - zapytał mój partner.
-Jak będzie starszy, to będzie taki przystojny jak jego tata. Twoja mama pokazywała mi zdjęcia jak byłeś mały - puściła oczko do blondyna - o której jutro przyjść?
-No ja mam trening na 8:00 i wrócę o 14:00 - popatrzył na mnie.
-Ja mam uczelnię o 15:00 do 19:30, więc chyba jutro nie musisz być - starałam jej się posłać miły uśmiech.
-Jak nie? A kto zostanie z Leo jak pojadę Cię odwieźć i przywieźć?
-Paulina.
-To bądź jutro tak o 14:30 do 19:50. Dasz radę? - olał mnie.
-Dla Ciebie zawsze. To pa - przytuliła go, pocałowała w policzek i wyszła.
Poszłam do pokoju Leosia. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia od razu zobaczyłam, że śpi. Cicho zamknęłam drzwi, aby nie obudzić dziecka i zeszłam na dół. W jadalni zobaczyłam na stole rozstawione sztućce.
-Zrobiłem spaghetti - Marco wszedł z dwoma talerzami - smacznego - postawił przede mną.
-Dziękuję, smacznego.
W ciszy zjedliśmy posiłek. Zabrałam puste talerze i zniosłam do kuchni, aby je umyć. Czyste i suche naczynia włożyłam do szafki.
-Kotku, jesteś zła, że Caro była tutaj ostatnio i pokazałem jej wszystko?
-Troszkę jestem.
-Przepraszam, skarbie - przytulił mnie.
-Długo się znacie?
-Z kim? Z Caroline? No trochę.
-Wspominała coś o Twojej mamie.
-No, bo ten... Emm... Caro to moja była dziewczyna - popatrzył na mnie niepewnie.
-Że co? Długo razem byliście?
-Cztery lata. Rozstaliśmy się, bo w pełni poświęciłem się piłce.
-Idę do Pauliny.
-Skarbie - wołał za mną - Kotku, kocham tylko Ciebie!
Wyszłam z domu i ruszyłam do przyjaciółki. Po kilku sekundach byłam przed domem. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś z domowników otworzy.
-Po co dzwonisz? - zaśmiała się narzeczona mojego przyjaciela.
-Możemy porozmawiać?
-No jasne, co jest?
Weszłam do środka i zdjęłam buty. Poszłam za przyszłą mamą do kuchni, gdzie zrobiła nam herbatę.
Usiadłyśmy przy stoliku, który znajdował się w kuchni.
-To o co chodzi?
-Niepotrzebnie tutaj przychodziłam.
-No przestań, mów.
-Ta niania to była Marco.
-Caroline? Nie mów, że jej nie poznałaś od razu.
-Nie myślałam o tym, czy to ona czy nie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i wróciłam do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, momentalnie obok mnie znalazł się Marco.
-Przepraszam - spuściłam głowę.
-Co Ty mówisz? To ja tu powinienem Cię przepraszać, a nie Ty mnie - przytulił mnie - zawaliłem, wiem i bardzo Cię przepraszam. To może zadzwonię do Caro i powiem, że nie musi jutro przychodzić?
-Mhm - zaśmiałam się.
-Kocham Cię najbardziej na świecie.
-Ja Ciebie też - pocałowałam go - chodź, bo nasz szkrab się niecierpliwi.
-Nie niecierpliwi się, tylko jest o Ciebie zazdrosny - zaśmiał się.
-Jak tam Mario na treningu? - zapytałam biorąc malca na ręce.
-Świetnie, wszyscy się cieszą, że wrócił i rzucili w niepamięć jego transfer. Jest tak, jakby w ogóle nie opuszczał Dortmundu.
-To super - usiadłam mu na kolanach.
-Moja mała rodzinka. Co Ty na to, żeby Leo miał rodzeństwo? - poruszał zabawnie brwiami.
-Jeszcze nie, poczekajmy może chwilkę, aż podrośnie.
-No okej, ale po co rezygnować z takiej przyjemności - pocałował mnie - Mały może pójdziesz spać? - zwrócił się do naszego synka.
-Zboczeniec - wystawiłam mu język.
-Ale Twój.
-Tylko mój - cmoknęłam go.
Razem bawiliśmy się z Leo. Kocham ich. Leo i Marco są najważniejszymi osobami w moim życiu. Nie pomijając przyjaciół oczywiście. W związku, chyba najważniejsza jest pewność miłości. Wiesz, że druga osoba darzy Cię takim samym uczuciem. Nieważne, czy jesteś w makijażu czy bez. On Cię pomimo wszystko kocha. To, że kiedy budzisz się rano, czujesz bijące serce, które bije dla Ciebie. Każdy pocałunek smakuje tak samo, a zarazem inaczej, jakby każdy był tym pierwszym. Niesamowite jest to, że spotkało się osobę, na którą czekało się całe swoje życie. Kocham moją małą rodzinkę. Nie rozumiem swojej. Dlaczego traktowała mnie jak intruza? Jakbym nic nie umiała, jakbym była najgorsza. Dzięki Marco zaczęłam się ponownie w pełni cieszyć życiem, a Leo jest owocem naszej miłości.
Lektor nas pożegnał, więc zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wrzuciłam do torebki. Spojrzałam na zegarek w telefonie, była godzina 16:30. Kierowałam się do wyjścia, ale zanim znajdę się na zewnątrz budynku, to trochę minie. Byłam coraz bliżej wyjścia i już po chwili znajodowałam na schodach uczelni. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Marco, który miał po mnie przyjechać. Stałam już na chodniku i wyciągnęłam telefon, aby zadzwonić do ukochanego. Odblokowałam urządzenie, a kiedy wybrałam odpowiedni numer, to przyłożyłam aparat do ucha.
-No co tam kochanie? - usłyszałam po drugiej stronie.
-Gdzie stoisz?
-Za Tobą - usłyszałam za sobą.
Zaśmialiśmy się i schowaliśmy telefony. Przytuliłam się do niego, a on mnie objął, przyciągając do siebie.
Oderwałam się od jego ciała i złożyłam subtelny pocałunek na jego ustach. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do auta. Otworzył mi drzwi, a kiedy wsiadłam, zamknął je. Okrążył samochód i usiadł po stronie kierowcy. Posłał mi swój cudowny uśmiech i odpalił pojazd. Do domu dotarliśmy bardzo szybko i już po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Mój mąż zaparkował w garażu i wyszliśmy, aby zaraz znaleźć się w domu i spędzić czas z naszym synkiem. Przekroczyliśmy próg mieszkania i znaleźliśmy się w korytarzu. Zdjęliśmy z siebie ciepłe kurtki i powiesiliśmy je na wieszaku.
-Zrobiłem obiad - zamruczał mi do ucha i przytulił mnie od tyłu.
-O już jesteście - usłyszałam głos Caroline.
-Tak, mały był grzeczny? - zapytał mój partner.
-Jak będzie starszy, to będzie taki przystojny jak jego tata. Twoja mama pokazywała mi zdjęcia jak byłeś mały - puściła oczko do blondyna - o której jutro przyjść?
-No ja mam trening na 8:00 i wrócę o 14:00 - popatrzył na mnie.
-Ja mam uczelnię o 15:00 do 19:30, więc chyba jutro nie musisz być - starałam jej się posłać miły uśmiech.
-Jak nie? A kto zostanie z Leo jak pojadę Cię odwieźć i przywieźć?
-Paulina.
-To bądź jutro tak o 14:30 do 19:50. Dasz radę? - olał mnie.
-Dla Ciebie zawsze. To pa - przytuliła go, pocałowała w policzek i wyszła.
Poszłam do pokoju Leosia. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia od razu zobaczyłam, że śpi. Cicho zamknęłam drzwi, aby nie obudzić dziecka i zeszłam na dół. W jadalni zobaczyłam na stole rozstawione sztućce.
-Zrobiłem spaghetti - Marco wszedł z dwoma talerzami - smacznego - postawił przede mną.
-Dziękuję, smacznego.
W ciszy zjedliśmy posiłek. Zabrałam puste talerze i zniosłam do kuchni, aby je umyć. Czyste i suche naczynia włożyłam do szafki.
-Kotku, jesteś zła, że Caro była tutaj ostatnio i pokazałem jej wszystko?
-Troszkę jestem.
-Przepraszam, skarbie - przytulił mnie.
-Długo się znacie?
-Z kim? Z Caroline? No trochę.
-Wspominała coś o Twojej mamie.
-No, bo ten... Emm... Caro to moja była dziewczyna - popatrzył na mnie niepewnie.
-Że co? Długo razem byliście?
-Cztery lata. Rozstaliśmy się, bo w pełni poświęciłem się piłce.
-Idę do Pauliny.
-Skarbie - wołał za mną - Kotku, kocham tylko Ciebie!
Wyszłam z domu i ruszyłam do przyjaciółki. Po kilku sekundach byłam przed domem. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś z domowników otworzy.
-Po co dzwonisz? - zaśmiała się narzeczona mojego przyjaciela.
-Możemy porozmawiać?
-No jasne, co jest?
Weszłam do środka i zdjęłam buty. Poszłam za przyszłą mamą do kuchni, gdzie zrobiła nam herbatę.
Usiadłyśmy przy stoliku, który znajdował się w kuchni.
-To o co chodzi?
-Niepotrzebnie tutaj przychodziłam.
-No przestań, mów.
-Ta niania to była Marco.
-Caroline? Nie mów, że jej nie poznałaś od razu.
-Nie myślałam o tym, czy to ona czy nie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i wróciłam do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, momentalnie obok mnie znalazł się Marco.
-Przepraszam - spuściłam głowę.
-Co Ty mówisz? To ja tu powinienem Cię przepraszać, a nie Ty mnie - przytulił mnie - zawaliłem, wiem i bardzo Cię przepraszam. To może zadzwonię do Caro i powiem, że nie musi jutro przychodzić?
-Mhm - zaśmiałam się.
-Kocham Cię najbardziej na świecie.
-Ja Ciebie też - pocałowałam go - chodź, bo nasz szkrab się niecierpliwi.
-Nie niecierpliwi się, tylko jest o Ciebie zazdrosny - zaśmiał się.
-Jak tam Mario na treningu? - zapytałam biorąc malca na ręce.
-Świetnie, wszyscy się cieszą, że wrócił i rzucili w niepamięć jego transfer. Jest tak, jakby w ogóle nie opuszczał Dortmundu.
-To super - usiadłam mu na kolanach.
-Moja mała rodzinka. Co Ty na to, żeby Leo miał rodzeństwo? - poruszał zabawnie brwiami.
-Jeszcze nie, poczekajmy może chwilkę, aż podrośnie.
-No okej, ale po co rezygnować z takiej przyjemności - pocałował mnie - Mały może pójdziesz spać? - zwrócił się do naszego synka.
-Zboczeniec - wystawiłam mu język.
-Ale Twój.
-Tylko mój - cmoknęłam go.
Razem bawiliśmy się z Leo. Kocham ich. Leo i Marco są najważniejszymi osobami w moim życiu. Nie pomijając przyjaciół oczywiście. W związku, chyba najważniejsza jest pewność miłości. Wiesz, że druga osoba darzy Cię takim samym uczuciem. Nieważne, czy jesteś w makijażu czy bez. On Cię pomimo wszystko kocha. To, że kiedy budzisz się rano, czujesz bijące serce, które bije dla Ciebie. Każdy pocałunek smakuje tak samo, a zarazem inaczej, jakby każdy był tym pierwszym. Niesamowite jest to, że spotkało się osobę, na którą czekało się całe swoje życie. Kocham moją małą rodzinkę. Nie rozumiem swojej. Dlaczego traktowała mnie jak intruza? Jakbym nic nie umiała, jakbym była najgorsza. Dzięki Marco zaczęłam się ponownie w pełni cieszyć życiem, a Leo jest owocem naszej miłości.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Co sie dzieje? Nie podoba Wam sie, to co pisze? Na poczatku bylo wiecej komentarzy, a ostatnimi czasy tylko 3 ;c
nie podoba mi się ta Caro tutaj!
OdpowiedzUsuńpsuje absolutnie wszystko co się tak świetnie układało xd
mam nadzieję, że nie narobi wielu szkód :)
weny ♥
Świetny ❤❤
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Caro nie namiesza za bardzo Marco w głowie... 😊
Czekam na nexta. 😉
Buźka :*
Świetny ;) zgadzam się w 100%
OdpowiedzUsuńWszystko cudownie ale czuje że bedzie coś pomiędzy Caro i Marco :(
Czekam na następny ♥♡♥♡
Rozdział jest cudowny *.*
OdpowiedzUsuńTą Caro to był nauczyła porządku -.-
Cieszy mnie, że po każdej kłótni potrafią się pogodzić :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńMała kochająca się rodzinka słodko :*
A Caro czuje, że jeszcze zdąrzy namieszać , choć mam nadzieję , że tak się nie stanie .
Czekam nn:*
Pozdrawiam <3