Święta, święta i po świętach. Tak jak szybko przyszły, tak szybko odeszły. Okres przygotowania bożonarodzeniowego minął i całe powietrze opadło. Mamy już nowy rok. Sylwestra spędziliśmy w Dubaju w towarzystwie Pauliny i Mario. Było cudownie. Cóż, spędziliśmy tam tylko cztery dni ze względu na Leo, ale mimo wszystko wystarczyło nam parę dni takiego odpoczynku. Każdą minutę staraliśmy się spędzać razem. Nareszcie mieliśmy więcej czasu do spędzania z przyjaciółmi. Odkąd wyjechałam do Dortmundu i zamieszkałam z Marco, tego czasu było bardzo mało. Panna Deme już niedługo zmieni swoje nazwisko na Götze. W sylwestra moja przyjaciółka powiedziała swojemu partnerowi, że jest w ciąży i już niedługo na świat przyjdzie ich pierwsze dziecko. Mario rozpiera ogromna duma i razem z Marco opijali swoje dzieci. Cudem dotarli do pokojów hotelowych, a następnego dnia umierali, ponieważ mieli kaca.
-Kochanie, zatrudnimy opiekunkę? - na kanapie usiadł Marco.
-Skarbie...
-Nie! Dlaczego nie chcesz niani? Ja mam treningi, Ty masz studia - przerwał mi.
-No dobra, niech będzie - odparłam i wyszłam do kuchni po herbatę.
-To od jutra będzie.
-Masz już kogoś?
-No, moja koleżanka ze szkoły. A, że od jutra zaczynam treningi, a Ty studia, to...
-To postanowiłeś zatrudnić swoją koleżankę, nic mi nie mówiąc. Myślę, że to zły pomysł.
-Tobie nigdy nic nie pasuje.
Marco ubrał buty, wziął kurtkę i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Usiadłam w kuchni, a po moich policzkach spłynęły łzy. Wzięłam telefon do ręki i napisałam SMS-a do męża.
Odłożyłam aparat, lecz nie na długo, ponieważ mój telefon zaczął dzwonić. Miałam nadzieję, że to Marco. Chwyciłam urządzenie i na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Pauliny. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Proszę.
-Hej, mam cudowną wiadomość - wykrzyczała zadowolona, a w tle usłyszałam śmiech Mario - przeprowadzamy się do Dortmundu i to już jutro tam będziemy. Mario znowu będzie grał w Borussii. Nie pytaj jak to możliwe, bo sama nie mam pojęcia.
-To świetnie - na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Mario mi powiedział tylko tyle, że gdzieś obok Was zamieszkamy. Jestem taka szczęśliwa. Już podobno wszystko jest urządzone, tylko się wprowadzać.
-Ja też się cieszę - zaśmiałam się.
-Mów, co masz taki głos. Stało się coś?
-Pokłóciłam się z Marco. Poszło o opiekunkę.
Opowiedziałam jej wszystko.
-Wiesz, co? My już mamy wszystko spakowane, może jeszcze dzisiaj wyjedziemy. Tak, jeszcze dzisiaj. Oczekuj nas dzisiaj. -powtarzała - Pa.
-Nie musisz, przyjedźcie kiedy chcecie.
-Pa - zakończyła.
Usłyszałam płacz dziecko, więc poszłam na górę i wzięłam Leo na ręce. Zabrałam go na dół i usiadłam z nim w foteku obok kominka. Mały wpatrywał się w mijający ogień i na mnie zerkał. Zaczęłam się z nim bawić i nawet nie wiem, kiedy zleciał ten cały czas. Usłyszałam tupot nóg i ujrzałam Marco. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Przyciągnął mnie do siebie, a ja jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ciało.
-Przepraszam.
-Nie masz za co, to ja przepraszam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też - pocałował mnie - nie umiemy się kłócić - zaśmiał się.
-To chyba dobrze - musnęłam jego usta - siadaj, zrobię Ci herbatę.
Weszłam do kuchni i nalałam wody do czajnika. Z szafki wzięłam dwa kubki, postawiłam je na blacie kuchennym i włożyłam do nich torebki z herbatą. Kiedy wsypałam cukier, to czajnik dał znać, że woda jest zagotowana. Zalałam herbatę i odczekałam chwilę. Gotową, zniosłam do salonu, gdzie Marco bawił się z Leo. Postawiłam pracujące kubki na stoliku i usiadłam obok nich. Przytuliłam się do mężczyzny, a on objął mnie ręką.
-Państwo Götze jeszcze dzisiaj przyjdą.
-Wiem, Mario mi napisał.
-Od dawna wiesz, że będą tu mieszkać?
-Emm...
-Czyli tak?
-Od początku - zaśmiał się - ale nie krzycz. To miała być niespodzianka.
-To Ty pomogłeś mu z tym domem?
-Mhm - mruknął mi do ucha.
-Kretyni - zaśmiałam się i pocałowałam go - to, o której jutro będzie ta niania? - przewróciłam oczami.
-Ja mam trening na 10:00, a Ty masz o tej godzinę zajęcia, więc Cię odwiozę i przyjadę po Ciebie o 17:00.
-Jutro o 16:30, krócej mam.
-To o 16:30 będę, więc będzie od jakiejś 9:20 do 16:45, dopóki nie przyjedziemy.
-Dobra.
-No ej, zobaczysz, polubisz ją - pocałował mnie w głowę - co chcesz na kolację?
-A to już kolacja? - popatrzyłam na zegarek.
-Nie, jeszcze kilka godzin do kolacji.
-Paulina z Mario będą na kolacji. To co robimy?
-Robimy? Myślałem, że Ty zrobisz? - widząc mój wzrok, zaśmiał się - żartowałem? To zróbmy chińszczyznę, może być?
-No, okej.
Czas bardzo szybko leciał i nim się obejrzeliśmy była już pora kolacji. Włożyliśmy Leo do kojca i wyszliśmy do kuchni. Razem zrobiliśmy kolację i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Rzuciłam się na Paulinę i przytuliłam do niej, to samo zrobiłam z Mario. Poszli do salonu, a ja skończyłam kolację. Rozstawiłam naczynia w jadalni i przyniosłam przygotowane danie. Zasiedliśmy do stołu, a po zjedzonym posiłku usiedliśmy na kanapie. Paulina zabrała Leo i zaczęła się z nim bawić. Spędziliśmy ze sobą jeszcze godzinę, a następnie nasi goście wyszli do siebie, czyli dom obok. Ruszyliśmy do sypialni, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się w objęciach Marco. Wyłączyłam dzwoniący budzik i zaczęłam budzić mężczyznę obok. Codzienność powraca. Jego bardzo ciężko dobudzić, ma twardy sen. Zdenerwowana, nastawiłam budzik i położyłam mu obok głowy. Zabrałam bieliznę oraz ciuchy i skierowała się do łazienki. Zanim jeszcze do niej weszłam, to zaglądnęłam do pokoju Leosia. Szkrab słodko spał, więc po ciuchy ruszyłam we wcześniejsze miejsce. Weszłam do kabiny, odkręciłam kran i poczułam wodę na swoim ciele. Była tak przyjemna, że nawet nie chciało mi się wychodzić spod prysznica. Gotowa zeszłam do kuchni i zabrałam się za śniadanie. Była godzina 8:50, więc niedługo wychodzimy. Poszłam do sypialni, aby się upewnić, że mój mąż już nie śpi. Usłyszałam szum wody, więc pewnie się kąpał. Spakowałam do torby potrzebne materiały na uczelnię i zeszłam na dół. Dokończyłam kanapki i ułożyłam je na talerzu. Dwadzieścia minut później obok mnie znalazł się blondyn.
-Śniadanie na stole, a herbata się jeszcze parzy.
-Jesteś kochana - cmoknął mnie w usta i zabrał się za jedzenie.
-Następnym razem Cię nie obudzę, zabiorę Twoje ukochane autko i pojadę nim na uczelnię - sięgnęłam po kubek z herbatą, aby podać go Niemcowi - a i śniadania też nie zrobię - powiedziałam odwracając się do niego, a blondyn się zaśmiał.
-Kotku, a są jacyś mężczyźni na tym Twoim kierunku?
-Tak i to dużo - usłyszałam dzwonek do drzwi - otworzę, a Ty jedz.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam wysoką, szczupłą blondynkę.
-Kocham Cię żonko - usłyszałam krzyk Marco, który dobiegał z kuchni.
-Cześć, ja przyszłam jako niania. Marco mnie zatrudnił.
-Proszę, wejdź.
-Jestem Caroline - podała mi dłoń.
-Natalia.
-O Caro, hej - przytulił ją i pocałował w policzek. To moja żona Natalia - objął mnie - a to jest moja koleżanka Caroline.
-Poznałyśmy się właśnie - zachichotała.
-To my się będziemy zbierać - odpowiedział.
-To tak. Leo jeszcze śpi, zupki są na dole w szafce obok okna...
-Tak, wiem. Marco mi wszystko pokazał przedwczoraj - przerwała mi.
-Okej, to cześć.
Zarzuciłam na siebie płacz. Ubrałam buty, chwyciłam torebkę, złapałam rękę Marco i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i w ciszy odjechaliśmy. Nie polubiłam tej Caroline, coś czuję, że ona mnie też nie. Nasze relacje cudowne nie będą, obyśmy się tylko nie pozabijały. Mam co do niej złe przeczucia.
-To przyjadę po Ciebie - uśmiechnął się zniewalająco.
-Pa - chciałam wyjść.
-Ej, a gdzie buzi?
Pocałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu. Usłyszałam jeszcze 'pa' i odjechał, a ja weszłam do budynku.
-Kochanie, zatrudnimy opiekunkę? - na kanapie usiadł Marco.
-Skarbie...
-Nie! Dlaczego nie chcesz niani? Ja mam treningi, Ty masz studia - przerwał mi.
-No dobra, niech będzie - odparłam i wyszłam do kuchni po herbatę.
-To od jutra będzie.
-Masz już kogoś?
-No, moja koleżanka ze szkoły. A, że od jutra zaczynam treningi, a Ty studia, to...
-To postanowiłeś zatrudnić swoją koleżankę, nic mi nie mówiąc. Myślę, że to zły pomysł.
-Tobie nigdy nic nie pasuje.
Marco ubrał buty, wziął kurtkę i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Usiadłam w kuchni, a po moich policzkach spłynęły łzy. Wzięłam telefon do ręki i napisałam SMS-a do męża.
Przepraszam, kocham Cię.
-Proszę.
-Hej, mam cudowną wiadomość - wykrzyczała zadowolona, a w tle usłyszałam śmiech Mario - przeprowadzamy się do Dortmundu i to już jutro tam będziemy. Mario znowu będzie grał w Borussii. Nie pytaj jak to możliwe, bo sama nie mam pojęcia.
-To świetnie - na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Mario mi powiedział tylko tyle, że gdzieś obok Was zamieszkamy. Jestem taka szczęśliwa. Już podobno wszystko jest urządzone, tylko się wprowadzać.
-Ja też się cieszę - zaśmiałam się.
-Mów, co masz taki głos. Stało się coś?
-Pokłóciłam się z Marco. Poszło o opiekunkę.
Opowiedziałam jej wszystko.
-Wiesz, co? My już mamy wszystko spakowane, może jeszcze dzisiaj wyjedziemy. Tak, jeszcze dzisiaj. Oczekuj nas dzisiaj. -powtarzała - Pa.
-Nie musisz, przyjedźcie kiedy chcecie.
-Pa - zakończyła.
Usłyszałam płacz dziecko, więc poszłam na górę i wzięłam Leo na ręce. Zabrałam go na dół i usiadłam z nim w foteku obok kominka. Mały wpatrywał się w mijający ogień i na mnie zerkał. Zaczęłam się z nim bawić i nawet nie wiem, kiedy zleciał ten cały czas. Usłyszałam tupot nóg i ujrzałam Marco. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Przyciągnął mnie do siebie, a ja jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ciało.
-Przepraszam.
-Nie masz za co, to ja przepraszam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też - pocałował mnie - nie umiemy się kłócić - zaśmiał się.
-To chyba dobrze - musnęłam jego usta - siadaj, zrobię Ci herbatę.
Weszłam do kuchni i nalałam wody do czajnika. Z szafki wzięłam dwa kubki, postawiłam je na blacie kuchennym i włożyłam do nich torebki z herbatą. Kiedy wsypałam cukier, to czajnik dał znać, że woda jest zagotowana. Zalałam herbatę i odczekałam chwilę. Gotową, zniosłam do salonu, gdzie Marco bawił się z Leo. Postawiłam pracujące kubki na stoliku i usiadłam obok nich. Przytuliłam się do mężczyzny, a on objął mnie ręką.
-Państwo Götze jeszcze dzisiaj przyjdą.
-Wiem, Mario mi napisał.
-Od dawna wiesz, że będą tu mieszkać?
-Emm...
-Czyli tak?
-Od początku - zaśmiał się - ale nie krzycz. To miała być niespodzianka.
-To Ty pomogłeś mu z tym domem?
-Mhm - mruknął mi do ucha.
-Kretyni - zaśmiałam się i pocałowałam go - to, o której jutro będzie ta niania? - przewróciłam oczami.
-Ja mam trening na 10:00, a Ty masz o tej godzinę zajęcia, więc Cię odwiozę i przyjadę po Ciebie o 17:00.
-Jutro o 16:30, krócej mam.
-To o 16:30 będę, więc będzie od jakiejś 9:20 do 16:45, dopóki nie przyjedziemy.
-Dobra.
-No ej, zobaczysz, polubisz ją - pocałował mnie w głowę - co chcesz na kolację?
-A to już kolacja? - popatrzyłam na zegarek.
-Nie, jeszcze kilka godzin do kolacji.
-Paulina z Mario będą na kolacji. To co robimy?
-Robimy? Myślałem, że Ty zrobisz? - widząc mój wzrok, zaśmiał się - żartowałem? To zróbmy chińszczyznę, może być?
-No, okej.
Czas bardzo szybko leciał i nim się obejrzeliśmy była już pora kolacji. Włożyliśmy Leo do kojca i wyszliśmy do kuchni. Razem zrobiliśmy kolację i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Rzuciłam się na Paulinę i przytuliłam do niej, to samo zrobiłam z Mario. Poszli do salonu, a ja skończyłam kolację. Rozstawiłam naczynia w jadalni i przyniosłam przygotowane danie. Zasiedliśmy do stołu, a po zjedzonym posiłku usiedliśmy na kanapie. Paulina zabrała Leo i zaczęła się z nim bawić. Spędziliśmy ze sobą jeszcze godzinę, a następnie nasi goście wyszli do siebie, czyli dom obok. Ruszyliśmy do sypialni, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się w objęciach Marco. Wyłączyłam dzwoniący budzik i zaczęłam budzić mężczyznę obok. Codzienność powraca. Jego bardzo ciężko dobudzić, ma twardy sen. Zdenerwowana, nastawiłam budzik i położyłam mu obok głowy. Zabrałam bieliznę oraz ciuchy i skierowała się do łazienki. Zanim jeszcze do niej weszłam, to zaglądnęłam do pokoju Leosia. Szkrab słodko spał, więc po ciuchy ruszyłam we wcześniejsze miejsce. Weszłam do kabiny, odkręciłam kran i poczułam wodę na swoim ciele. Była tak przyjemna, że nawet nie chciało mi się wychodzić spod prysznica. Gotowa zeszłam do kuchni i zabrałam się za śniadanie. Była godzina 8:50, więc niedługo wychodzimy. Poszłam do sypialni, aby się upewnić, że mój mąż już nie śpi. Usłyszałam szum wody, więc pewnie się kąpał. Spakowałam do torby potrzebne materiały na uczelnię i zeszłam na dół. Dokończyłam kanapki i ułożyłam je na talerzu. Dwadzieścia minut później obok mnie znalazł się blondyn.
-Śniadanie na stole, a herbata się jeszcze parzy.
-Jesteś kochana - cmoknął mnie w usta i zabrał się za jedzenie.
-Następnym razem Cię nie obudzę, zabiorę Twoje ukochane autko i pojadę nim na uczelnię - sięgnęłam po kubek z herbatą, aby podać go Niemcowi - a i śniadania też nie zrobię - powiedziałam odwracając się do niego, a blondyn się zaśmiał.
-Kotku, a są jacyś mężczyźni na tym Twoim kierunku?
-Tak i to dużo - usłyszałam dzwonek do drzwi - otworzę, a Ty jedz.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam wysoką, szczupłą blondynkę.
-Kocham Cię żonko - usłyszałam krzyk Marco, który dobiegał z kuchni.
-Cześć, ja przyszłam jako niania. Marco mnie zatrudnił.
-Proszę, wejdź.
-Jestem Caroline - podała mi dłoń.
-Natalia.
-O Caro, hej - przytulił ją i pocałował w policzek. To moja żona Natalia - objął mnie - a to jest moja koleżanka Caroline.
-Poznałyśmy się właśnie - zachichotała.
-To my się będziemy zbierać - odpowiedział.
-To tak. Leo jeszcze śpi, zupki są na dole w szafce obok okna...
-Tak, wiem. Marco mi wszystko pokazał przedwczoraj - przerwała mi.
-Okej, to cześć.
Zarzuciłam na siebie płacz. Ubrałam buty, chwyciłam torebkę, złapałam rękę Marco i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i w ciszy odjechaliśmy. Nie polubiłam tej Caroline, coś czuję, że ona mnie też nie. Nasze relacje cudowne nie będą, obyśmy się tylko nie pozabijały. Mam co do niej złe przeczucia.
-To przyjadę po Ciebie - uśmiechnął się zniewalająco.
-Pa - chciałam wyjść.
-Ej, a gdzie buzi?
Pocałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu. Usłyszałam jeszcze 'pa' i odjechał, a ja weszłam do budynku.
no i już nie lubię nowej niani XD
OdpowiedzUsuńze względu na imię też... ;)
na pewno mnie do siebie nie przekona...
i coś czuję, że zrobi tu wiele złego..
weny ♥
Ta niania mnie denerwuje, niech lepiej nic nie zrobi... :/
OdpowiedzUsuńMarco i Natalia są świetny i bardzo do siebie pasują <3
Leoś jak zawsze przesłodki :)
Super, że Paulina i Mario też będą mieli dziecko :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że będzie się działo nie źle .
Już nie lubię tej niani mam wrażenie, że namiesza w życiu Natalii i Marco .
A co do Pauli i Mario to ciesze się, że będą mieli dziecko i będą mieszkać w Dortmundzie :) Pasuję do siebie :)
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3