Obudził mnie dźwięk budzika. Niechętnie wyciągnęłam rękę po telefon, aby wyłączyć dzwoniące urządzenie, którego fonia doprowadzał mnie do białej gorączki. Na wyświetlaczu widniała godzina 11:00. Biorąc pod uwagę, że niewiele spałam, ponieważ Leo przez całą noc nie spał i płakał. Uspokoił się dopiero koło godziny siódmej. Prawie całą noc nosiłam go na rękach, a nawet kilka razy się z nim bawiłam. Kiedy już myślałam, że śpi, zaczynał płakać. Doszło do tego, że już chciałam dzwonić do Marco i poprosić go o pomoc. Widocznie Leo też był zmęczony, ponieważ odkąd zasnął, nadal spał. Zwlekłam się z łóżka i zabierając po drodze z szafy kilka ubrań, wyszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, a pod prysznicem myślałam, że zasnę. Woda była tak przyjemna, że mogłabym spać. Ubrana oraz delikatnie pomalowana wyszłam z toalety i skierowałam się do pokoju dziecięcego, aby sprawdzić, czy mój synek jeszcze śpi. Cicho uchyliłam drzwi i delikatnie stawiając kolejne kroki, podeszłam do łóżeczka. Mała kopia Marco, nadal spała. Uśmiechnęłam się pod nosem i przykryłam go szczelniej kołderką. Bezszelestnie wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do kuchni, ponieważ zrobiłam się głodna. Stanęłam przed lodówką i rozglądałam się po jej zaopatrzeniu. Miałam ochotę na coś pikantnego, więc wyjęłam pikantny sos pomidorowy, a następnie nałożyłam na dwie grzanki, które położyłam na talerzu. Zalałam herbatę i biorąc ją oraz śniadanio-obiad zniosłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zabrałam się za jedzenie. Po kilku minutach grzanki zniknęły i została herbata. Podkuliłam nogi i wzięłam do ręki kubek, a do drugiej pilot od telewizora. Przerzucałam kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Dobrze, że mieliśmy polskie kanały, więc szybko znalazłam serial 'pamiętniki z wakacji'. Popijając ciepły napój, wgapiałam się w telewizor. Usłyszałam płacz dziecka, więc szybko odkłożyłam kubek na stolik i pobiegłam do pokoju. Wyciągnęłam go z łóżeczka i chwilę ponosiłam na rękach, następnie ubrałam malca i zeszłam z nim na dół. Nakarmiłam go i powoli zaczynałam przygotowywać nas do wyjścia na spacer. O 13:50, zamknęłam dom i pchając powoli wózek, kierowałam się do ogrodu spacerowego. Z Niemcem, miałam się spotkać w parku, ponieważ miał wracać z treningu. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Wchodząc na teren parku zauważyłam Marco w towarzystwie jakiejś blondynki. Wydawało mi się, że była to Caroline. Kobieta coś do niego mówiła. Blondyn stał do mnie odwrócony plecami, więc nie wiem, jaki był jego wyraz twarzy. Byłam już blisko nich.
-Jestem w ciąży, będziesz ojcem.
Wypowiedziała te słowa, a pode mną ugięły się nogi. Zwieńczeniem tej sytuacji był pocałunek Marco z Caroline. Odwróciłam się i jak najszybciej starałam się dotrzeć do domu. Jaka ja jestem głupia. Uwierzyłam w jego słowa. Myślałam, że dzisiaj się pogodzimy i będzie tak jak kiedyś. Kiedy znalazłam się w domu, w pierwszej kolejności rozebrałam Leo i położyłam na dywanie, a sama płacząc, usiadłam obok niego, starając się z nim bawić.
*Marco*
Z ogromnym uśmiechem na ustach wstałem z łóżku i poszedłem wziąć prysznic. Czuję, że dzisiaj się coś wydarzy. Nie wiem, czy będzie to dobre, czy złe, ale mam nadzieję, że będzie to coś dobrego. Ubrany, stałem już przed lustrem i układałem włosy. Gotowy wróciłem do pokoju gościnnego, który był moją dotychczasową sypialnią. Spakowałem torbę treningową i zszedłem na dół. Wszedłem do kuchni, w której byli domownicy.
-Cześć Wam - uśmiechnąłem się.
-Oho, już się będzie szczerzył - zaśmiał się Mario - jedziemy moim, czy Twoim?
-Twoim, bo ja muszę coś załatwić.
Wziąłem kanapkę. Zrobiłem kilka gryzów i już jej nie było. Zjadłem jeszcze dwie i popiłem herbatą. Razem z Mario wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Wyjechaliśmy z posesji i skierowaliśmy się na trening. W ośrodku treningowym byliśmy już po kilku minutach. Wyszedłem z samochodu i poszedłem od razu do szatni. Przebrałem się i wyszedłem na murawę. Jakie było moje szczęście, kiedy trener powiedział nam, że dziś wszyscy idą na siłownię. Zajmując rowerek, układałem w myślach dzisiejszą rozmowę z Polką. Oczywiście miałem w głowie tylko te sytuacje, jak mnie przytuli i pocałuje. Tęsknię za nimi, za nią, za synkiem, a to, że nie żąda rozwodu daje mi nadzieję, że mnie kocha, i że mi wybaczy. Zadowolony końcem zajęć, jak strzała wpadłem pod prysznice. Szybko się odświeżyłem i w podobnym tempie się ubrałem. Poganiałem Mario, co wywołało ogromne śmiechy w szatni. Po chwili już siedzieliśmy w aucie. Koło parku, samochód zatrzymał mój przyjaciel i mogłem wysiąść z pojazdu. Pożegnałem się z Mario i ruszyłem do pobliskiej kwiaciarni. Będąc na miejscu, poprosiłem o ciemnoczerwone róże. Zapłaciłem za bukiet i wyszedłem z budynku. Chodziłem w kółko. Caroline spóźniała się już jakiś czas.
-Hej, to dla mnie?
-Cześć, nie, dla Natalii. Chciałbym to szybko załatwić.
-Ja też.
-Kocham Natalię. To ona jest dla mnie najważniejsza. Ona i Leo. Mam żonę i syna. Kocham ich, a z Tobą już nigdy nie będę.
-Jestem w ciąży, będziesz ojcem - rzuciła mi się na szyję. Od razu ją odepchnąłem.
-Co Ty gadasz. Nie kłam.
-Nie kłamię - zaśmiała się - myślę, że teraz to już Twoja żona Ci nie wybaczy - odeszła, a ja stałem jak wryty. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Była już 15:00. Mimowolnie się uśmiechnąłem, ponieważ zaraz ujrzę Natalię i Leo. Minęło już dwadzieścia minut, a ich nie ma. Myślałem, że się coś stało. Natalia nie odbierała ode mnie telefonów, nie odpisywała na SMS-y. Zniecierpliwiony, a zarazem przestraszony ruszyłem do domu. Starałem się dotrzeć na miejsce najszybciej jak to jest możliwe. Stając przed drzwiami, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Wszedłem głębiej i nie zauważyłem nikogo w salonie. Schodami skierowałem się na górę. Zajrzałem do pokoju dziecięcego i ujrzałem w nim Leo. Podszedłem do niego i pocałowałem go w główkę, ponieważ spał. Wyszedłem z pomieszczenia i zobaczyłem zapłakaną blondynkę.
-Jestem w ciąży, będziesz ojcem.
Wypowiedziała te słowa, a pode mną ugięły się nogi. Zwieńczeniem tej sytuacji był pocałunek Marco z Caroline. Odwróciłam się i jak najszybciej starałam się dotrzeć do domu. Jaka ja jestem głupia. Uwierzyłam w jego słowa. Myślałam, że dzisiaj się pogodzimy i będzie tak jak kiedyś. Kiedy znalazłam się w domu, w pierwszej kolejności rozebrałam Leo i położyłam na dywanie, a sama płacząc, usiadłam obok niego, starając się z nim bawić.
*Marco*
Z ogromnym uśmiechem na ustach wstałem z łóżku i poszedłem wziąć prysznic. Czuję, że dzisiaj się coś wydarzy. Nie wiem, czy będzie to dobre, czy złe, ale mam nadzieję, że będzie to coś dobrego. Ubrany, stałem już przed lustrem i układałem włosy. Gotowy wróciłem do pokoju gościnnego, który był moją dotychczasową sypialnią. Spakowałem torbę treningową i zszedłem na dół. Wszedłem do kuchni, w której byli domownicy.
-Cześć Wam - uśmiechnąłem się.
-Oho, już się będzie szczerzył - zaśmiał się Mario - jedziemy moim, czy Twoim?
-Twoim, bo ja muszę coś załatwić.
Wziąłem kanapkę. Zrobiłem kilka gryzów i już jej nie było. Zjadłem jeszcze dwie i popiłem herbatą. Razem z Mario wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Wyjechaliśmy z posesji i skierowaliśmy się na trening. W ośrodku treningowym byliśmy już po kilku minutach. Wyszedłem z samochodu i poszedłem od razu do szatni. Przebrałem się i wyszedłem na murawę. Jakie było moje szczęście, kiedy trener powiedział nam, że dziś wszyscy idą na siłownię. Zajmując rowerek, układałem w myślach dzisiejszą rozmowę z Polką. Oczywiście miałem w głowie tylko te sytuacje, jak mnie przytuli i pocałuje. Tęsknię za nimi, za nią, za synkiem, a to, że nie żąda rozwodu daje mi nadzieję, że mnie kocha, i że mi wybaczy. Zadowolony końcem zajęć, jak strzała wpadłem pod prysznice. Szybko się odświeżyłem i w podobnym tempie się ubrałem. Poganiałem Mario, co wywołało ogromne śmiechy w szatni. Po chwili już siedzieliśmy w aucie. Koło parku, samochód zatrzymał mój przyjaciel i mogłem wysiąść z pojazdu. Pożegnałem się z Mario i ruszyłem do pobliskiej kwiaciarni. Będąc na miejscu, poprosiłem o ciemnoczerwone róże. Zapłaciłem za bukiet i wyszedłem z budynku. Chodziłem w kółko. Caroline spóźniała się już jakiś czas.
-Hej, to dla mnie?
-Cześć, nie, dla Natalii. Chciałbym to szybko załatwić.
-Ja też.
-Kocham Natalię. To ona jest dla mnie najważniejsza. Ona i Leo. Mam żonę i syna. Kocham ich, a z Tobą już nigdy nie będę.
-Jestem w ciąży, będziesz ojcem - rzuciła mi się na szyję. Od razu ją odepchnąłem.
-Co Ty gadasz. Nie kłam.
-Nie kłamię - zaśmiała się - myślę, że teraz to już Twoja żona Ci nie wybaczy - odeszła, a ja stałem jak wryty. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Była już 15:00. Mimowolnie się uśmiechnąłem, ponieważ zaraz ujrzę Natalię i Leo. Minęło już dwadzieścia minut, a ich nie ma. Myślałem, że się coś stało. Natalia nie odbierała ode mnie telefonów, nie odpisywała na SMS-y. Zniecierpliwiony, a zarazem przestraszony ruszyłem do domu. Starałem się dotrzeć na miejsce najszybciej jak to jest możliwe. Stając przed drzwiami, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Wszedłem głębiej i nie zauważyłem nikogo w salonie. Schodami skierowałem się na górę. Zajrzałem do pokoju dziecięcego i ujrzałem w nim Leo. Podszedłem do niego i pocałowałem go w główkę, ponieważ spał. Wyszedłem z pomieszczenia i zobaczyłem zapłakaną blondynkę.
No to blondyn się szczerze nie popisał, z niecierpliwością czekam na nexta, i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńKurczę nooo, nie wierzę...
OdpowiedzUsuńTak nie może być...
Mam nadzieję, że Caro kłamie..
Biedna Natalia, mogę sobie jedynie wyobrażać jak się czuła w tamtym momencie :/
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
To się porobiło :/
OdpowiedzUsuńOj nie dobrze nie dobrze, mam nadzieje, że będzie tylko lepiej.
A Caroline kłamie, bo przecież tak nie może być XD
Czekam na kolejny rozdział i serdecznie zapraszam do siebie na drugi : http://why-not-bvb.blogspot.com/2015/01/zweite-spiel.html