piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 23.

    Na korytarz wybiegła pielęgniarka z lekarzem. Mario wziął przyjaciółkę na ręce. Chłopcy wytłumaczyli doktorowi, co się zdarzyło, a on kiwając głową, jakby spokojniejszy, poprosił, aby brunet z kobietą na rękach, szedł za nim. Zrobili kilka kroków i weszli na salę, w której wcześniej leżał Marco. Piłkarz delikatnie położył Polkę na łóżku i stanął obok lekarza, który badał dziewczynę. Po chwili wyprosił Niemca na korytarz. Ten początkowo nie chciał się zgodzić, lecz posłusznie wyszedł na korytarz, gdzie siedziała reszta zawodników BVB.

*Mario*
    Próbowaliśmy się przysłuchać temu, co mówi lekarz do Natalii. Niestety z każdą sekundą się oddalali, więc coraz ciężej było nam zrozumieć słowa mężczyzny. Usłyszałem tylko tyle, że Marco będzie operowany. Zrobiło mi się gorąco. Bałem się o niego. Nie minęła minuta, a ujrzałem Natalię, która uderzyła o podłogę. To był moment. Jak jeden mąż pobiegliśmy do niej. Wziąłem ją na ręce i po chwili przybiegł lekarz. Ruszyłem za nim do sali segregacji. Będąc już w pomieszczeniu położyłem blondynkę na łóżku. Lekarz ją badał, ale kazał mi wyjść. Nie chciałem zostawiać jej tutaj samej, ale też nie chciałem opóźniać badań, więc wyszedłem. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, wzrok chłopaków został skierowany na moją osobę. Zawalali mnie mnóstwem pytań.
-Wyprosił mnie, a teraz ją bada. Cholera, co jej jest.
-Może wstrząsnęła ją ta wiadomość? - próbował mnie uspokoić Kuba.
    Nie dość, że Marco, to jeszcze Natalia. Co się jeszcze stanie? Paulina zacznie rodzić? Dobra, koniec tych myśli. Jeśli Marco z tego nie wyjdzie, to nie wiem co zrobię. Na korytarzu panowała cisza, nikt nic nie mówił. Letarg przerwał Mats.
-To ja może pójdę pod blok operacyjny.
-Pójdę z Tobą - odparł Łukasz - piszcie jak będziecie coś wiedzieć.
-Wy też - odparł Błaszczykowski.
    Po około trzydziestu minutach wyszedł lekarz i oznajmił, iż można wejść do Natalii. Wstaliśmy i ruszyliśmy do sali.

*Natalia*
    Otworzyłam oczy i zobaczyłam białe ściany i tego samego koloru sufit. Z przerażeniem, podniosłam się i usiadłam na łóżku. Od razu podszedł do mnie lekarz.
-Widzę, że się pani obudziła - uśmiechnął się.
-Co się dzieje? Pamiętam jak lekarz powiedział, że Marco ma operacje i zrobiło mi się ciemno przed oczami. Co z Marco? Muszę tam iść - wstałam i ruszyłam do wyjścia, ale zatrzymał mnie doktor.
-Proszę się położyć. I tak nie mogłaby pani wejść na blok. Jeśli coś będziemy wiedzieć, to pani powiemy. Zrobiliśmy pani badania, wyniki powinny zaraz być.
    Położyłam się na łóżku, a po chwili do sali wszedł Mario i Kuba. Bałam się o Marco. Na co ta operacja? Co mu się stało? To wszystko moja wina. Gdybym mu wtedy wybaczyła, to nic by mu nie było. Poczułam łzy na policzkach.
-Ej, mała, nie płacz - przytulił mnie Götze - wszystko będzie dobrze.
-Chłopcy pytają, jak się czujesz - głos zabrał Kuba.
-Dobrze.
    Polak wstukał coś w telefonie i zaczął nowy temat, aby odwrócić moją uwagę od operacji blondyna. Moje myśli były ciągle przy nim. Nie potrafiłam o niczym innym myśleć. Naszą rozmowę przerwał lekarz, który wszedł do sali.
-Mam wyniki - stanął obok łóżka - jest pani w ciąży.
-Jak to? Znaczy się, to jest pewne? - byłam w szoku.
-Pobraliśmy krew do badań, teraz zrobimy usg i wszystko pani powiem.
-Jasne.
-Zaraz przyjdzie ginekolog.
    Tak jak mówił lekarz, po chwili przyszedł specjalista. Piłkarze zeszli z łóżka i stanęli obok niego, a ginekolog usiadł na krześle i zaczął operować ultrasonografią. Podciągnęłam koszulkę, a po chwili poczułam zimny żel na brzuchu.
-To szósty tydzień - mówiąc to, odłożył sprzęt.
-Operacja się skończyła - usłyszałam szept Kuby, który kierował te słowa do bruneta.
    Jak poparzona wstałam ze szpitalnego łóżka i pobiegłam w poszukiwaniu lekarzy, którzy byli przy operacji. Przemierzałam korytarze, mijając pielęgniarki. W pewnym momencie zatrzymałam się i zapytałam oddziałowej, czy nie widziała mężczyzny. Pokierowała mnie, więc szybko ruszyłam w odpowiednie miejsce. Skręciłam w prawo, chwilę szłam prosto i skręciłam ponownie w prawą stronę. Zauważyłam drzwi i stwierdziłam, że to ten gabinet. Zapukałam i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. W pomieszczeniu było trzech lekarzy. Rozpoznałam ich, to oni byli przy operacji.
-Przepraszam, co z Marco Reusem?
-Jest pani z kimś z rodziny?
-Jestem żoną.
-W takim razie proszę usiąść - wskazał na krzesło, które stało naprzeciwko niego.
    Usiadłam przy biurku, a lekarz zaczął swój monolog.
-To tak. Pan Reus miał wypadek. Potrącił go samochód. W takiej sytuacji mogę śmiało powiedzieć, że miał szczęście i przy takim wypadku wszedł bez większych uszkodzeń. Jest kilka obić, zadrapań, stłuczone żebro i złamana ręka. Złamanie było otwarte, dlatego ta operacja. Zaraz będziemy wybudzać pani męża. Zostanie na obserwacji przez dwa-trzy dni, a następnie jeśli wszystko będzie dobrze, to go wypiszemy.
-Czy mogłabym do niego wejść?
-Tak, oczywiście. Sala numer 45, piętro niżej.
-Dziękuję bardzo.
    Wyszłam z gabinetu i spokojniejsza szłam do sali, w której leżał mój mąż. Schodząc po schodach, ujrzałam chłopaków. Podeszli i zadawali pytania. Opowiedziałam im wszystko i razem zmierzaliśmy do pokoju o numerze 45. Mats otworzył mi drzwi i przepuścił w nich. Weszłam i usiadłam na krześle, a chłopcy zajęli resztę miejsc. W sali leżał tylko Marco. Było jedno łóżko i kilka krzeseł. Obok łóżka stała półka.
    Złapałam blondyna za rękę i musnęłam ustami jego dłoń. Delikatnie położyłam głowę na jego brzuchu. Leżałam tak, dopóki piłkarze Borussii Dortmund nie wstali z miejsc.
-Powinnaś się przespać. Jest prawie piąta. Pojedziemy do domu, jutro tutaj przyjdziesz - pomógł mi wstać Łukasz.
    Musnęłam policzek Reusa i wyszłam z sali. Na korytarzu spotkałam lekarza, z którym chwilę temu rozmawiałam.
-Za parę godzin będziemy wybudzać pana Reusa. Proszę odpocząć - posłał mi uśmiech.
    Udałam się do wyjścia. Wsiadłam do auta Mario i odjechaliśmy do domu. Dopiero teraz do mnie dotarło, że jestem w ciąży. Będą już na miejscu, weszłam do domu, a za mną ruszył Götze. Zerknęłam do pokoiku dziecięcego. Leo smacznie spał, więc zamknęłam cicho drzwi i ruszyłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Przygoda z tym blogiem niedługo się kończy, ale chyba 
zacznę pisać kolejne opowiadanie :)
Czytałby ktoś? :)

4 komentarze:

  1. Jak ja się cieszę, że dodałaś czekam z niecierpliwością na nexta. Oczywiście, że z wielką chęcią będę czytać twoje kolejne opowiadanie bo piszesz genialnie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz :*
    Szkoda, że ten blog nie długo się skończy ale pociesza mnie fakt, że może zaczniesz pisać nowego :)
    Oczywiście, że bym czytała , piszesz tak pięknie :*
    Co do rozdziału to jest świetny :)
    Natii w ciąży ? Super :)
    Dobrze, że Marco nic nie jest poważnego :)
    Mam nadzieję,że wyjaśnią sobie wszystko i znowu będą cudowną rodzinką :D
    Czekam z nie cierpliwością nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to konczy? Co konczy?
    Moge protestowac?!
    Swietny rozdzial ;)
    Weny ❤
    A nowe opowiadanko na pewno bede czytala 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział ;) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału hehe :*
    Zapraszam do mnie:
    droga-do-milowci.blogspot.com
    Dopiero zaczynam. ;)

    OdpowiedzUsuń