piątek, 3 października 2014

Rozdział 7.

    Obudziłem się, a obok mnie nie było mojej ukochanej. Przyciągnąłem się i wtuliłem ponownie w poduszkę, lecz nie było mi wygodnie. Chciałem się przytulić do mojej Natalii. Wstałem z łóżka i zszedłem po schodach do kuchni. Oparłem się o framugę drzwi i patrzyłem jak blondynka kroi warzywa. Podszedłem do niej i przytuliłem ją od tyłu, składając delikatne pocałunki na jej szyi.

*Natalia*
    Obudziłam się w ramionach Marco. Wyswobodziłam się z jego uścisku, tak, aby nie wyrwać go ze snu. Pocałowałam go w usta i zeszłam na dół. Na zegarze widziała godzina 18:00. Postanowiłam zrobić kolację. Zdecydowałam się zrobić kaszę jaglaną z warzywami. Kaszę opłukałam dokładnie pod bieżącą wodą. Pozbyłam się goryczki i zabrałam się za krojenie warzyw. W pewnym momencie poczułam na szyi pocałunki. Odwróciłam się w stronę mężczyzny i wtuliłam się w jego ciało.
-Kocham Cię - wypowiedziałam do jego ucha.
-Też Cię kocham, kotku - pocałował mnie w czoło - a dlaczego Ty tu stoisz? Powinnaś odpoczywać.
-Robię kolację.
-Ja ją dokończę, a Ty sobie usiądź i odpocznij.
-Reusiu.
-Nie Reusiuj mi tutaj - zaśmiał się - kocham Cię.
-A ja Ciebie nie - pocałowałam go w usta.
    Wyszłam o kulach do salonu. Padłam jak długa na kanapę i nie miałam najmniejszego zamiaru aby się podnieść. W ostateczności podniosłam się po laptopa i przykryłam kocem.
Przeglądałam różne strony. Weszłam na Facebook'a oraz Twitter'a. Popisałam z kilkoma osobami i zadzwonił Mario na Skype'a. Odebrałam i na ekranie laptopa ukazały mi się dwie wesołe twarze.
-Hej - przywitała się Paulina.
-Cześć - zawołał Götze.
-Hej Wam - pomachałam im - co tam?
-Już w połowie przeprowadziłam się do tego kretyna - zaśmiała się.
-I tak mnie kochasz.
-No wmawiaj sobie - wystawiła mu język - wzięliśmy wolne na jutro, cudem. Mamy zamiar już wszystko jutro przenieść.
-Ja za dwa dni będę po swoje rzeczy - oznajmiłam.
-To Cię spakuję.
-Dziękuję - posłałam jej życzliwy uśmiech.
-A gdzie Marco? - zapytał brunet.
-Wygonił mnie z kuchni i sam kolację robi.
-Masz leżeć i odpoczywać.
-No jakbym jego słyszała.
-Kogo słyszała? - do salonu wszedł Marco.
-O wilku mowa - pocałowałam go w policzek.
-Co mnie obgadujecie? - przytulił mnie.
    Godzinę spędziliśmy na rozmowie z przyjaciółmi. Odgrzaliśmy sobie kolację i zjedliśmy ją, oglądając filmy, które leciały w telewizji. Marco nie pozwalał mi się ruszać z kanapy. Sam posprzątał i podał mi telefon, który leżał na stoliku. Powiedział, abym zadzwoniła do Michała i powiedziała mu o ciąży. Wiedziałam, że kiedyś muszę to zrobić. Reus przytulał mnie, czym dodawał mi otuchy. Wybrałam numer mojego brata i przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach odebrał.
-Co chcesz? - zaśmiał się.
-Masz czas?
-Tak, wróciłem do domu z treningu. Co tam?
-A jakoś leci, a u Ciebie?
-Dobrze, a jak noga?
-Boli.
-Kaleka.
-Szybko nie wrócę.
-No z pół roku nie zagrasz.
-Dłużej.
-To co Ty jeszcze zrobiłaś?
-Jakby to powiedzieć... Michał, jestem w ciąży.
-Co? - krzyknął - żartujesz sobie, chyba. Ty wiesz co Ty zro... Z kim? Z Reusem?
-Tak - mocnej ścisnęłam dłoń blondyna - Michał.
-Co Michał? Mama miała rację.
-O czym mówisz?
-Nie powinnaś tam jechać. Dobrze mówiła, że zrobią Ci dziecko i tyle. Wrócisz z powrotem do domu z płaczem.
-Ty też tak myślisz?
-Moja siostra jest dziwka. Czaisz to Krystian? Moja siostra się puszcza. Będzie mieć dziecko - zaśmiał się ironicznie - nie proś mnie o pomoc, bo jej nie dostaniesz. Nie chcę Cię znać.
-Nigdy Was o nic nie poproszę - zakończyłam.
    Rozłączyłam się i rozpłakałam. Mój szloch przemienił się w histeryczny płacz,a moje ciało zaczęło się trząść. Wtuliłam w Marco. On o nic nie pytał, po prostu był. Starał się mnie uspokoić. Pozwalał mi, abym wypłakała się w jego koszulkę. Nigdy bym nie powiedziała, że Michał się tak zachowa. Zastanawiałam się, co ja im zarobiłam. Czym zawiniłam, że moja rodzina mnie tak traktuje. Zawsze byłam ta najgorsza, 'czarna owca w rodzinie'. Widzieli tylko moje wady i wytykali mi je na każdym kroku. Czekali tylko, aż popełnię błąd. A rodzice? Rodzice się mną nie interesują. Odkąd wyjechałam do Niemiec, to nie dzwonili, ani razu. Święta spędzałam sama w Monachium. Oglądałam wtedy filmy i czytałam przy tym często książki. W Wigilię Bożego Narodzenia wybierałam się na spacer do miasta. Brałam ze sobą bułki i karmiła gołębie. Czy było mi smutno? W pierwsze święta tak, potem się przyzwyczaiłam. Paulina chciała ze mną zostać, ale jej nie pozwoliłam. Teraz nie mam już nikogo z rodziny. Michał się ode mnie odwrócił. Był ostatnią osobą, z którą miałam kontakt. Moja mama zawsze mi wypominała, że nie jestem taka jak jej chrześnica. Wiele razy płakałam przez takie i podobne sytuacje. Kiedy podpisałam kontrakt z Bayernem, wiedziałam, że zaczyna się moje lepsze życie. Powoli się uspokajałam, ale to dzięki blondynowi. Opowiedziałam mu o czym rozmawiałam z bratem.
-Kocham Cię, pamiętaj o tym - pocałował mnie w głowę.
-Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła. Jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham Cię.
-Już niedługo będzie nas troje - musnął moje usta - mały, żałuję, że nie widzisz jaką masz śliczną mamusie - powiedział do brzucha.
-Nie okłamuj go - zaśmiałam się.
-Mówię samą prawdę. Ma cudowną mamusie - po raz kolejny dotknął moich ust - ale mi jej nie zabieraj - ponownie skierował te słowa do mojego brzucha - wiesz mały? To jest mój ideał. Ta jedyna - popatrzył mi w oczy.
    Kocham tego wariata. Jest mężczyzną, z którym chcę spędzić resztę swojego życia.
-Swoją drogą, to w ogóle nie widać, że jesteś w ciąży - wyrwał mnie z zamysłu głos Marco.
-Mam to uznać jako komplement? - zaśmiałam się.
-Kocham Cię.
-Nie zmieniaj tematu - pocałowałam go.
-Wiesz, ja już myślałem, gdzie zrobić pokój dziecięcy - zaśmiał się.
-Jesteś cudowny.
-Nie, to Ty jesteś cudowna. Nikomu Cię nie oddam.
-Nie mogę uwierzyć, że mam Cię przy sobie - wtuliłam się w jego ciało.
-Oglądamy jakiś film?
-A może mecz?
-Jak jest, to jasne. Każdy facet marzy o takiej dziewczynie.
-Jakiej?
-Takiej - zaśmiał się - mogę pogadać z małym?
-Jasne - zaśmiałam się.
    Chciałam wstać, ale piłkarz mi na to nie pozwolił. Usiadłam z powrotem na wcześniejszym miejscu, a on
się nachylił nad mój brzuch. Trzymał ręce na nim, a ja położyłam swoje dłonie na jego. Zaczął swój monolog, momentami przerwał i patrzył mi w oczy, które były przepełnione miłością i troską. Chciało mi się płakać, tylko tym razem ze szczęścia. Niewielu zdecydowałoby się w tak młodym wieku na opiekę nad dzieckiem. Tym bardziej nie mężczyźni, którzy pną się coraz to wyżej w swoim zawodzie, którzy podbudowują swoją karierę, ale Marco od razu powiedział, że się cieszy. Uwierzyłam mu. Mówił, to tak szczerze, a z jaką fascynacją opowiadał o pokoiku dla dziecka, albo naszej przyszłości. Kocham go. Jestem pewna, że to z nim chcę spędzić resztę życia.
-Wiesz jaką masz kochaną mamę? Tylko nie wychodź na świat za wcześnie, jeszcze zdążysz mi ją zabrać - zaśmiał się - taka dupa z niej jest. Tzn. cudowna kobieta - zerknął na mnie - Anioł nie kobieta. Ma się to szczęście. Nigdy bym nie powiedział, że Twoja mamusia zwróciłaby na mnie uwagę. Jest kochana, mądra, inteligentna, piękna, mamy takie same zainteresowania i mógłbym tak wymieniać i wymieniać. A i mam jeszcze jedną prośbę. W nocy się śpi, więc nie myśl, że będziesz mógł przekonać mamę, aby mnie obudziła, bo będziesz miał jakąś zachciankę. Co to, to nie mój drogi. Zapiszemy Cię do szkółki piłkarskiej. Kiedyś będziesz biegał po boisku i zastąpisz mnie w reprezentacji.
-Ej, a, dlaczego będzie grał w reprezentacji Niemiec, a nie Polski? - przerwałam mu.
-Przedyskutujemy to... w łóżku - zaśmiał się - i widzisz jakie te kobiety są?
-Ej, bo się rozmyślę i zamieszkam w Monachium - wytknęłam mu język.
-No mały, na dzisiaj tyle, muszę się zająć Twoją mamą.
    Na koniec podniósł moją koszulkę i dał buziaka w brzuch. Zaśmiałam się i przytuliłam do blondyna. Rozczulił mnie tym. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy spać. Już wstałam i wzięłam swoje 'kije', ale Reus wziął mnie na ręce i zniósł do sypialni. Postawił mnie na podłodzę, a ja zabrałam ciuchy i wyszłam do łazienki, aby się przebrać. Ubrana w piżamę, wróciłam do Niemca, który leżał już w łóżku. Doczłapałam do niego i weszłam pod kołdrę. Wtuliłam się w ciało blondyna. Podniosłam głowę i złożyłam delikatny i krótki pocałunek na jego ustach. Dla mężczyzny nie był on wystarczający, ponieważ, kiedy tylko się od niego oderwałam, szybko powrócił do przerwanej czynności. Nawet moja boląca noga i gips nie przeszkadzały nam w kolejnym etapie naszych czułości. Resztę czasu spędziliśmy będąc jednością. Zmęczeni, zasnęliśmy wtuleni w siebie.

4 komentarze:

  1. No temu Michałowi to bym przywaliła przez telefon -.-
    Marco jest wspaniały, widać jak bardzo kocha Natalię i cieszy się z dziecka :)
    Wierzę, że im się ułoży :)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże to jest cudowny blog czekam na więcej. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne ;)
    przykro, że Natalia ma taką rodzinę...
    ale całe szczęście jest Marco :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo emocjonujacy rozdział!
    Co ten Michał?! Zabiłabym na miejscu! Jak można tak kobietę w ciąży denerwować.
    Natka przecież kocha się z Marco. Nie zrobiła to z pierwszym lepszym.
    Dobrze, że ma kogoś takiego jak Reus. Jestem pewna, że nie pozwoli Jej skrzywdzić.
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń